Od razu mocno wtuliłem się w ciało męża, musząc się uspokoić i wyciszyć. Ta nocka w barze była paskudna. Tyle negatywnej energii to ja od dawna nie czułem, i niby powinienem się cieszyć z tego powodu, a jednak czułem tylko zirytowane. Jak dobrze, że mogłem już wrócić do Mikleo, wtulić się w jego miękkie ciało, uspokoić... Potrzebowałem tego. Jak powietrza.
– Może skoro tak źle to znosisz... – zaczął Miki pewnie chcąc, bym zrezygnował, ale pokręciłem głową.
– Nie, nie zrezygnuję. W końcu się przyzwyczaję, a te pieniądze bardzo nam się przydadzą – odpowiedziałem, już od razu przedstawiając mu moje spojrzenie na tę sprawę. – I ty też do pracy nie pójdziesz, nawet o tym nie myśl. Eliminując wszystkie te opcje, zostaję nam ja.
– Może więc inna praca? Musi być coś innego – zaproponował, głaszcząc mnie po głowie, co było uspokajające. Może nie na tyle, bym zaraz miał się uspokoić, ale było choć troszkę lepiej.
– Nic innego nie jest tak dochodowe, jak to. Zresztą, przyzwyczaję się. Dzieciaki nie robiły żadnych problemów? – spytałem, i po tym pytaniu ciało mojego męża trochę się spięło. A to interesujące...
– Nie, nic wielkiego się nie działo, dlaczego pytasz? – spytał, ładnie omijając moje pytanie.
– Bo jak teraz wszedłem do kuchni, dzieciaki się tak jakoś speszyły. Podobnie jak ty po moim pytaniu – odpowiedziałem, szukając odpowiedzi w jego myślach, ale mój sprytny mąż skupił się w nich tylko i wyłącznie na mnie.
– Finalnie nic się nie stało. Powinienem jakoś złagodzić ten stres? To jeszcze mogę dla ciebie zrobić – stwierdził, na co pokręciłem głową.
– Po tym zawsze śpiący jestem, a nie mogę sobie na to pozwolić – stwierdziłem, bardziej zainteresowany jego słowami. Finalnie.... Czyli coś się działo. Jeden dzień mnie nie ma i coś kombinują? Chyba dla nich coś za dobry jestem ostatnio.
– Jak to nie? Ja spałem tej nocy słabo, więc możemy trochę wspólnie odespać. I też dobrze by było, jakbyś kolejną nockę zaczął ze spokojem, by nikt cię łatwo z równowagi nie wytrącił – zaproponował, trochę mnie tymi słowami przekonując. Faktycznie, powinienem być jak najbardziej spokojny i wyciszony, by nie połamać komuś szczęki następnym razem... a jego moce w kwestii wyciszenia działają najlepiej. Pytanie tylko, na jak długo odpłynę. I czy po tym nie będę uzależniony od snu. Ale też jak jeden raz się na to zdecyduję, może dwa, to się nic złego stać nie powinno, prawda? W końcu, ileż ja tam będę się do tej pracy przyzwyczajać, chwilkę tylko, na pewno dużo czasu mi to nie zajmie.
– Niechaj będzie – stwierdziłem, co zaskoczyło mojego męża. Cóż, dosyć szybko się poddałem, ale też uznałem, że nie ma co się męczyć. Mimo, że bardzo bym chciał tych wszystkich ludzi stosownie ukarać, nie mogę się aż tak wychylać. Miało być bez śmierci, a przynajmniej bez śmierci w przybytku. Gdybym tak zabił kogoś poza nim, i po cichu... chociaż nie, lepiej, żeby w żaden sposób ci ludzie nie byli powiązani ze mną. Tak będzie bezpiecznie dla mojej rodziny.
<Owieczko? c;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz