Jego słowa dały mi do myślenia. Wychodzi na to, że ten wygnaniec albo pociąga za sznurki, albo jest blisko z takową osobą. Jak inaczej wytłumaczyć jego niepokój? Dlatego tym bardziej powinniśmy mieć go na oku. Tylko jak? Skoro zapach Haru jest dla niego doskonale znany, to mój tym bardziej, chociaż chyba zapach ludzki łatwiej zmienić. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ludzi jest mnóstwo, w przeciwieństwie do takich wilkołaków. Jak przesiąknę jakimś innym, silniejszymi zapachami, będzie mi się łatwo wtopić w tło.
– Opisz mi, jak wygląda – zarządziłem wiedząc, że to doskonale wie, a ja tych informacji potrzebowałem. Nie ma mowy, że ja teraz się wycofam. Nie obchodziło mnie to, że mi się stanie krzywda. Bardziej się martwiłem o Haru. Trzeba dowiedzieć się, czy nie ma jakichś konkretnych dowodów na Haru. I zneutralizować go. Nie ma mowy, że ktoś taki jaki on trafi do więzienia, zaraz może zacząć paplać. Oj nie, on musi umrzeć. I jeżeli Haru nie będzie chciał go zabić, ja to zrobię. Dla niego mogę sobie brudzić ręce, byleby tylko był bezpieczny, a na niewinnego nie trafiło.
– Tak właściwie, to nie pamiętam – wyznał zakłopotany, drapiąc się po karku.
– Jeżeli nie pamiętasz twarzy sprzed zapewne kilku godzin, trzeba będzie rozważyć jakieś wspomagacze dla twojego umysłu, nie wolno bagatelizować problemów z pamięcią – powiedziałem złośliwie, mrużąc oczy.
– Kiedy ja mówię prawdę. Bardziej skupiłem się na jego zapachu, a twarz... cóż, chyba była normalna. Chyba gdyby było z nim coś takiego dziwnego, zapamiętałbym to – wyjaśnił, na co westchnąłem cicho. Jak z psem. One też przecież polegają na zapachu. Chociaż, może te zioła jeszcze mu mieszały w głowie, i niektóre zachowania czy cechy wyostrzały kosztem innych, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Nie chciałem, by nagle zaczął postrzegać świat poprzez zapach. To mój wygląd był cudowny, nie zapach.
– Cudownie. Oby to spotkanie doszło do skutku, może tam się czegoś dowiem – mruknąłem, przecierając dłonią twarz. Potrzebowałem kawy. Najchętniej oczywiście bym się położył, ale na to nie mogłem sobie pozwolić.
– Co to za spotkanie? – dopytał, a ja zdałem sobie sprawę, że jeszcze tego mu nie tłumaczyłem.
– Porównałem pismo Maxa z tą notatką, która została nam podłożona, i było ono identyczne. Przetrząsnąłem więc jego biurko i odkryłem inną notatkę, która nie była napisana przez niego. Było na niej kolejne miejsce i godzina. Nie było jednak żadnej daty, więc nie wiem, czy to już było, czy dopiero będzie. Zajrzeć tam jednak nie zaszkodzi – odpowiedziałem, podnosząc się z łóżka. – Powinieneś trzymać się z dala od tej sprawy. Twój zapach jest zbyt charakterystyczny. Odkryję, kto to, poznam jego nawyki, może rutynę, odkryję jakieś jego miejsce, w którym czuje się bezpiecznie i tam go zneutralizuję – mruczałem pod nosem, chodząc po pokoju w tą i z powrotem, próbując w głowie ułożyć jakiś konkretny plan.
– Czekaj, chcesz go zabić? – usłyszałem zaskoczony głos Haru.
– A widzisz tu jakieś inne rozwiązanie? Pozbycie się go to jedyny sposób, byś był tu bezpieczny – odpowiedziałem, zdeterminowany do tego, by był tu bezpieczny. Widziałem, że nie był zachwycony na pomysł o przeprowadzce, zatem należało pozbyć się problemu wszelkimi dostępnymi środkami.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz