Zerknąłem na zegarek, szybko sobie licząc, ile mieliśmy czasu na cokolwiek. Bo czy ja chciałem coś zjeść albo czegoś się napić? Niezbyt. A na przytulanie? Cóż, poniekąd. Z chęcią poczułbym jego skórę na swojej skórze, czy to gorący oddech na swoim karku. Podszedłem więc do niego i popchnąłem go na łóżko, uśmiechając się do niego zawadiacko. Miałem to już zrobić wczoraj, ale nie było czasu na takie rzeczy, bo zaraz musiał wychodzić do pracy. Teraz jednak do jego wyjścia jest jeszcze mnóstwo czasu, więc może nawet udałoby się nam zrobić coś więcej...? Zaraz się przekonamy.
- Że do tej pory nie odebrałeś obiecanego przeze mnie deseru... a może go nie chcesz? - zapytałem, unosząc jedną brew, patrząc na niego z góry. Jak ja dawno nie miałem takiego widoku... naprawdę minęło mnóstwo czasu, od kiedy go widziałem z takiej perspektywy. Podobało mi się to.
- Chcę ten deser pod warunkiem, że to ty nim będziesz – wyznał, kładąc swoje dłonie na moich pośladkach, przyciągając mnie bliżej siebie.
- Ja? Nie wiem, czy się nadaję na deser. Deser musi ładnie wyglądać, wychodzi na to, że nie spełniam warunków – powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie byłem ładnie ubrany, by być dla niego deserem. Miałem na sobie ten zwyczajny strój, trochę nie byłem gotowy na to, że dzisiaj może do czegoś dojść. Gdybym wiedział, ubrałbym się nieco inaczej. Bardziej podkreśliłbym swoją figurę, poukrywałbym te paskudne blizny...
- Co ty gadasz za głupoty? Jesteś najsłodszą i najdoskonalszą istotą, jakie to moje oczy kiedykolwiek widziały. To ja nie jestem ciebie godzien – wyznał, chwytając moją dłoń, by zaraz ucałować jej wierzch. Z tym akurat bym się nie zgodził. Haru był cudownym człowiekiem, łagodnym, uczuciowym, opiekuńczym... nigdy nie miałem przy sobie lepszego człowieka niż on.
- Jak mi to teraz wynagrodzisz? - zapytałem, unosząc jedną brew.
- Mam pewne rozwiązanie... może bardzo dobrze się zajmę twoim ciałem? - zaproponował, po czym delikatnie pocałował mój brzuch.
- Jeżeli to ma być zapowiedź, to coś słabo ci idzie – troszkę go sprowokowałem, bardzo chcąc poczuć coś więcej.
To podziałało. Nim się zorientowałem, Haru zaraz rzucił mnie na łóżko, znajdując się nade mną. Od razu też chciał dobrać się do mojego ciała, ale wpierw na przeszkodzie stanęła mu moja ulubiona kamizelka. Chyba był za bardzo podekscytowany, bo nie mógł rozpiąć drobnych guzików, tak mu się ręce trzęsły. I co z tym zrobił? Rozerwał ją, a guziczki rozsypały się po podłodze.
- Hej, lubiłem ją – burknąłem, pusząc lekko policzki.
- Przyszyję ci je później – odparł od niechcenia, szybko pozbywając się jeszcze mojego sweterka.
Haru przez chwilę wpatrywał się w moje ciało, co sprawiło, że poczułem się trochę nieswojo. To przez te blizny? Na pewno. Strasznie przyciągają spojrzenie. Co to więc będzie później, kiedy tych defektów będzie więcej.
- Czekaj. To ja ci obiecałem deser – zacząłem, chwytając jego dłoń, która zawędrowała do moich spodni. Naprawdę nie miałem problemu z tym, by dać mu trochę przyjemności, wtedy nie miałby czasu patrzeć na moje blizny.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz