Obudziło mnie jakieś dziwne szuranie, które nie chciało przestać. Z niechęcią otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu, rozglądając się zaspanym wzrokiem po sypialni. Jedynym źródłem światła tutaj był ogień w kominku, i to dzięki niemu dostrzegłem, co powodowało to szuranie, a mianowicie koty. I moje nieszczęsne guziki. Ja mu nie odpuszczę tej kamizelki, obiecał mi, że je przyszyje i przypilnuję, by przyszyte były. Chociaż, jak on chce nawlec nitkę na igłę, skoro nie był w stanie rozpiąć kamizelki, to ja nie mam pojęcia, ale to już nie mój problem.
Zerknąłem na godzinę zauważając, że jeszcze trochę i Haru ruszy do pracy. Teraz pewnie rozmawia z mamą... Mam nadzieję, że jeszcze go dzisiaj zobaczę. I że zje coś konkretnego, siła się mu przyda na tę noc, i na każdą inną oczywiście. Podniosłem się więc z łóżka i po drodze do łazienki chwyciłem za szlafrok. Musiałem się umyć, doprowadzić do porządku, no i zobaczyć, jak tam te ugryzienia Haru. Nie wiem, co w niego dzisiaj wstąpiło, podobnie jak nie wiem, co wstąpiło we mnie, że go nie powstrzymałem. Było mi przyjemnie, no to nie oponowałem. Oby tylko faktycznie żadnych blizn nie było, nie dość, że jestem pełen ugryzień po tych paskudnych krwiopijcach, to jeszcze do tego mi dojdą ugryzienia wilkołaka. Naprawdę nie potrzebuję zbierać blizny po każdym osobnym potworze.
Haru naprawdę mnie mocno pogryzł w pewnych miejscach, aż do krwi. I te miejsca mnie najbardziej martwiły, niby mówił mi, że żadnych blizn nie będzie, ale tak trochę w to wątpiłem. Martwiłem się o każde małe zadrapanie, co jak co, ale moja skóra była naprawdę delikatna, co łatwo było zauważyć. Siniaki łapałem bardzo szybko, czerwone ślady po zadrapaniach też były widoczne przez dłuższy czas, więc ugryzienia...? Miałem nadzieję, że jednak się mylę i to Haru miał rację. Nie byłyby to blizny w miejscach widocznych, na co dzień byłbym w stanie je ukryć pod ubraniem, jednakże byłyby doskonale widoczne po zdjęciu ubrań. Albo w lecie, gdybym to chciał założyć coś lżejszego, coś, co odkrywa więcej ciała... właśnie, pewnie ta sukienka też wiele by odkrywała. Już i tak wystarczająco dużo mi blizn odkrywa, kolejnych nie potrzebuję.
Ubrałem się nieco cieplej, dbając także o to, by całe moje ciało, od stóp aż po szyję, by nic przypadkiem widoczne nie było, i na to wszystko założyłem jeszcze szlafrok. Jak Haru nie będzie obok, to nawet pomimo rozpalonego kominka będzie mi chłodno. Wróciłem do sypialni, z niechęcią uświadamiając sobie, że przecież trzeba tu posprzątać. Seks był przyjemny, owszem, ale sprzątanie po nim już znacznie mniej. Mimo dyskomfortu spowodowanego siniakami, obtarciami i ugryzieniami zmieniłem pościel na świeżą, brudną rzucając od razu do kosza na pranie, i pozbierałem te nieszczęsne guziki oraz moje porozrzucane ubranie. Do rozebrania mnie to pierwszy, ale żeby później o to ubranie zadbać to już tak nie do końca mu spieszno.
– O, już wstałeś. I jak się czujesz? – usłyszałem za sobą, kiedy przygotowywałem sobie powoli stanowisko do mojej nocnej pracy. Trochę sobie dzisiaj pospałem, także wierzyłem, że będzie znacznie lepiej i nie zasnę jak wczoraj. Taką przynajmniej miałem nadzieję, plecy dalej nie dają mi zapomnieć o tej małej wpadce.
– Boli, ale niejednokrotnie zostawiałeś mnie w gorszym stanie. Jak tam twoja mama? Dobrze jej tutaj? Niczego jej nie brakuje? – zapytałem, odwracając się przodem do niego i przyglądając się mu z uwagą. Poprosiłem służbę, by zapewniła jej wszystko, czego potrzebuje, ale jeżeli jest taka jak Haru, może im się nie przyznać, że czegoś potrzebuje. Za to swojemu synowi już mogłaby o tym powiedzieć.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz