To była prawda, nasze dzieci w tej chwili nie nadawały się do dorosłego życia, były bardzo nieodpowiedzialne, jak na ich wiek jestem ciekaw, czy w końcu wydorośleją. Wypadałoby, w końcu są już w takim wieku, w jakim my z tatą już opuściliśmy dom, chociaż nie Sorey był trochę starszy, gdy opuszczał swoim opiekunów, co nie oznacza, że nie byłby w stanie zrobić tego znacznie wcześniej, gdyby tylko musiał.
Po kim oni są tak nieodpowiedzialni? Tego nie wiedziałem i chyba nigdy się nie dowiem, żadne z naszych dzieci nie było tak nieodpowiedzialne, jak ta dwójka, najwidoczniej w tym wypadku nasze geny nie są tu jedynymi, które po nas odziedziczyli.
– To prawda, jeszcze dużo im brakuje, aby byli w stanie samodzielnie wejść w dorosłe życie – Zgodziłem się z nim niestety lub stety, musząc to zrobić, obaj jesteśmy świadomi, jakie są nasze dzieci, dlatego nie ma sensu sądzić ani wmawiać sobie, że jest inaczej.
Mój mąż kiwnął jedynie głową, skupiając się na książce, którą właśnie przeglądał, pozostawiając mnie samego sobie.
Nie chcąc za bardzo mu przeszkadzać, grzecznie leżałem przy jego boku, wpatrując się w okno, a raczej w to, co się, zanim działo.
Przyznać musiałem, że trochę się nudziłem, zdecydowanie bardziej woląc spędzać czas z mężem, niż patrzeć w okno, natomiast jeśli Sorey chcę skupić się na książce, ja nie mam nic przeciwko, poleżę trochę przy nim, a potem pójdę zająć się obowiązkami domowymi, które zostały już wykonane, ale które zawsze można jeszcze gdzieś znaleźć.
Wyłączyłem się na chwilę, skupiając swoją wzrok na roślinach, które wyglądały naprawdę dobrze, tak bardzo się martwiłem, a tu proszę, ich stan jest naprawdę bardzo dobry, nic złego się im nie stało, a to było dla mnie najważniejsze.
– A ty znów patrzysz na te kwiaty – Usłyszałem od razu, odwracając głowę w jego stronę, uśmiechając się łagodnie.
– Patrzę na kwiaty, ponieważ ty skupiasz się na książce. A skoro nie poświęcasz mi uwagi, to ja poświęcam ją komuś innemu – Wyjaśniłem, od razu, dostrzegając, że odkłada książkę na bok, zbliżając się do mojej twarzy.
– Mogłeś mi powiedzieć, że potrzebujesz mojej uwagi, ja zawsze bardzo chętnie ci ją dam – Stwierdził, zbliżając się do ust, aby złączyć nasze usta namiętnym pocałunku.
Bardzo chętnie go odwzajemniłem, póki powietrza nie zabrakło nam w płucach. – Nie spodziewałem się, że aż tak potrzebujesz mojej uwagi – Dodał, mówiąc i zachowując się tak, jak gdybym to ja oczekiwał jego uwagi. Mimo że w rzeczywistości tak naprawdę nawet mu nie przeszkadzałem, to prawda uwielbiam jego uwagę i chcę jej, ale w tej chwili to on zaczął szukać mojej uwagi, a nie na odwrót, co nie oznaczało, że miałem zamiar wyprowadzać kod błędu.
– Cóż, ja poradzę, że wolisz zwracać uwagę na jakąś książkę, zamiast patrzeć i zadbać o swojego męża –, Odpowiedziałem, oczywiście tylko się z nim, drocząc, w końcu obaj bardzo lubimy to robić, zabawa za wspólną zgodą zawsze jest mile widziana.
– Oj, jak ja bym chętnie się tobą zajął wręcz bardzo dogłębnie, nie wiem jednak, czy jesteś w stanie tyle wytrzymać – Stwierdził, bawiąc się moimi włosami.
Rozbawiony pokręciłem swoją głową, całując go w nos.
– A tobie tylko jedno w głowie – Wyszeptałem, patrząc głęboko w jego rubinowe oczy, których kolor tak bardzo uwielbiałem, zresztą jak wszystko inne co w nim jest.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz