poniedziałek, 3 marca 2025

Od Mikleo CD Soreya

 Czy ja chciałem pójść nad jezioro? Nie byłem do końca pewien, to znaczy uwielbiam jezioro, tak samo, jak uwielbiam mojego męża, natomiast czy w tej chwili chce tam pójść? Patrząc na pogodę, która za chwilę diametralnie się zmieni, chyba nie jest to najlepszy pomysł, oczywiście mi nadchodzący deszcz nie przeszkadza, natomiast mój mąż na pewno nie będzie tego samego zdania, a ja nie chcę narażać go na zimno i nieprzyjemność, która wiąże się z deszczem.
– To chyba nie jest zbyt dobry pomysł – Zacząłem, nie odwracając wzroku od okna, obserwując zmieniającą się powoli pogodę.
– Nie jest? Dlaczego miałby nie być to dobrym pomysł? – Dopytał, kierując swój wzrok w stronę okna, analizując pogodę, która jeszcze nie zmieniła się aż tak diametralnie.
– Niedługo zacznie padać deszcz, a to może ci się nie spodobać, więc albo sam pójdę nad jezioro, albo spędzimy inaczej wspólnie czas – Uśmiechnąłem się do niego łagodnie, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
Mój mąż uśmiechnął się do mnie, oblizując swoje wargi dłonie, kładąc na moich biodrach.
– Nie puszczę cię samego nad jezioro, a skoro będzie padał deszcz, to faktycznie nie ma sensu wychodzić na dwór, co jednak chciałbyś się robić tu w domu? Oczywiście coś grzecznego, bo jesteśmy przecież grzecznymi istotami – A te słowa akurat bardzo mnie rozbawiły, my i jesteśmy grzeczni? Wiele rzeczy można o nas powiedzieć, ale na pewno nie to, że jesteśmy grzeczni tym bardziej, gdy nie ma naszych dzieci w domu.
– Cóż, skoro mówisz, o czymś grzecznym to może hym. Pomyślmy, co moglibyśmy zrobić, aby było to grzeczne.
A więc tak albo ugotujemy jakieś dobry obiad dla naszych dzieci, oczywiście nie teraz, bo byłoby to za wcześnie, te chwil, jednak możemy posprzątać dom, poczytać wspólnie książkę, po prostu poleżeć przytulenie do siebie lub porozmawiać, bo w końcu to same grzeczne zajęcia – Zaproponowałem, wymieniając tylko te grzeczne rzeczy, w końcu sam chciał, aby było grzecznie, co prawda ja osobiście bardziej wolałbym troszkę poszaleć, natomiast, skoro mój mąż chce być dziś grzeczny i ja bardzo chętnie dam mu to, czego oczekuję.
Sorey zastanowił się chwilę ciągnąć mnie w stronę łóżka, na którym już po chwili wylądowaliśmy.
– Najbardziej z twoich wszystkich propozycji podoba mi się leżenie w łóżku i przytulanie do siebie – Stwierdził, przytulając mnie do siebie, kładąc dłoń na moich pośladkach niby to od niechcenia, ściskając je.
Od razu powstrzymałem go przed takim zachowaniem, przecież mieliśmy być grzeczni, sam tego chciał, a to oznacza, że nie możemy w tej chwili się bawić prawda?
– Łapkę trzymaj tu – Poleciłem, całując go w policzek, w dłoń, biorąc jedną ze starych już książę, leżących na szafce nocnej otwierając pierwszą wybraną przez siebie stronę, dostrzegając stare ruiny, w których kiedyś byliśmy.
Sorey zerkał z uwagą na książkę, analizując każdy słowo, które się tam znajdowało.
– Chciałbym tam z tobą kiedyś pójść, aby móc zobaczyć to wszystko na żywo – Przerwał ciszę, zabierając z moich dłoni książkę.
– Byliśmy tam już kiedyś, dawno, dawno temu, gdy byłeś jeszcze człowiekiem – Przyznałem, uświadamiając go w tym małym nic nieznaczącym faktem.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz