Czy ja miałem ochotę na coś konkretnego? Czy też faktycznie był mi cokolwiek winien? Myślę, że nie, nie oczekują od niego obdarowywania mnie żadnymi prezentami, nawet tak zwykłymi, jak sprawianie mi przyjemności, na to jeszcze będzie czas, w tej chwili chyba bardziej wolałbym pójść na dwór i skorzystać z pięknego słońca, przyznać muszę, że trochę brakuje mi go nocą, bo mimo tego, że jestem wilkołakiem, wciąż uwielbiam słońce, i to chyba nigdy się nie zmieni.
– Najchętniej to tak właściwie chętnie poszedłbym z tobą na spacer, trochę brakuje mi słońca. I tak wiem to pierwsza noc, a już tęsknię za porannymi zmianami. Obiecuję, że już nigdy nie będę narzekał na wczesne wstawanie – Odpowiedziałem, jednocześnie tłumacząc podjętą przeze mnie decyzję, która z jakiegoś powodu rozbawiła mojego męża, a to dlaczego? Tego jeszcze nie wiedziałem, natomiast, znając go, zapewne już za chwilę mi wytłumaczy.
– Możemy pójść na dwór, tak jak sobie tego życzysz, choć nie wierzę w to, że podczas powrotu do porannej zmian nie będziesz narzekał i wydłużał, za każdym razem swoje wstanie z łóżka – Wytłumaczył, nie przestając pięknie się uśmiechać, a więc jednak to o to chodziło, bawiło go to, co powiedziałem, a ja w sumie wcale się mu nie dziwiłem, zdecydowanie nie byłbym sobą, gdybym z rana trochę sobie nie ponarzekał, moje standardowe jeszcze pięć minut było częścią mnie, a więc trudno, by było uwierzyć w to, że jestem w stanie się tego wyzbyć.
– Bardzo śmieszne, naprawdę będę się starał, w końcu poranki w porównaniu z nockami wcale nie są takie złe – Wyjaśniłem, uśmiechając się do niego głupkowato.
Daisuke jedynie pokręcił głową, zerkając w stronę lustra odruchowo chyba, poprawiając swoje włosy, czyżby mu one przeszkadzały? A może martwi się, że wygląda nieodpowiednia? Zdecydowanie za bardzo się przejmuje, przecież jest taki słodziutki, taki śliczny, aż chciałoby się go schrupać, nie teraz, ale i na to przyjdzie odpowiednia pora.
– No co? Co cię tak bawi? – Zapytałem, pusząc swoje policzki, dostrzegając jego szeroki uśmiech na tych ślicznych ustach, którą tak bardzo kochałem.
– Nic, nic. Chodźmy już na ten spacer, póki jeszcze na dworze jest słońce, nie ma co marnować tak ładnego dnia – Stwierdził, skupiając całą moją uwagę na wyjściu z rezydencji całkowicie, odsuwając ode mnie myślenie na temat jego śmianie się ze mnie, na szczęście w innym wypadku na pewno bym o to pytał dalej, gdybym, tylko nie został oszukany, moja uwaga nie została przekierowana na coś innego.
Nie odpowiadając słowami, które nie były potrzebne, pokiwałem energicznie głową, już nie mogąc się doczekać wyjścia na dwór.
Nie mając, więc co zwlekać chwyciłem jego dłoń ciągnąć stronę wyjścia na podwórko trochę, zapominając o ubraniu, które mogłoby się przydać. Mam tu na myśli jakiś płaszcz, aby mimo wszystko okryć swoje ciało, ja może i nie czuję zimna, tak jak czuję go mój mąż, ale no właśnie. Daisuke odczuwa zimno i zdecydowanie powinien się ubrać.
– Dlaczego nie założyłeś żadnego płaszcza? – Zapytałem, wracając po jego ubranie, nie zapominając również i o swoim płaszczu, aby nie wzbudzać podejrzeń.
– Trochę mi na to nie pozwoliłeś – Stwierdził, jeszcze nie mogłem się nie zgodzić, cóż, ja mogę poradzić, trochę roztrzepany jestem, tak już ze mną po prostu jest.
– Musisz mi o takich rzeczach przypominać, doskonale przecież wiesz, że ja nie panuję nadtemperaturą, której dokładnie nie odczuwam – Przypomniałem mu przypadkiem, gdyby o tym zapomniał, powoli, kierując się w stronę ogrodu, gdzie chciałem dziś przez chwilę pobyć.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz