Cudowny zapach ciepłego posiłku sprawiło, że obudziłem się z lekkim uśmiechem na ustach. Haru przyniósł obiad? Miło z jego strony, chociaż chyba wolałbym, bym się tu obudził obok niego. Podniosłem się do siadu, jeszcze trochę nieprzytomny, rozglądając się po pokoju. Mój mąż się krzątał przy stole, rozkładając sztućce, kieliszki, zapalając świece... a co on robił? A raczej, czemu to robił? Przecież po coś tych wszystkich ludzi tu zatrudniam, a on przez ten czas mógłby sobie ze mną poleżeć.
– Dzień dobry – odpowiedziałem cicho, przyglądając się jego osobie. Wyglądał na trochę na zmęczonego... dlaczego więc tym bardziej pracował? Powinien leżeć, odpoczywać, wypoczywać...
– Dzień dobry. Chodź, przygotowałem obiad, zupę marchewkową – poprosił, wyciągając rękę w moją stronę.
– A czemu ty ją przygotowałeś, a nie kucharz? – spytałem, trochę niepewnie chwytając jego dłoń. On ładnie ubrany, a ja miałem na sobie tylko bieliznę i koszulę. A moje włosy... nawet nie chcę wiedzieć, jak wyglądają moje włosy.
– Ponieważ miałem ochotę coś nam zrobić, coś własnoręcznie. I zadbałem, by było ono zdrowe, tak, jak tego pragniesz – odpowiedział, prowadząc mnie do krzesła, by zaraz je odsunąć. Jak prawdziwy dżentelmen.
– Ja jestem zadowolony, ale czy tobie to wystarczy? Nie powinieneś zjeść czegoś bardziej konkretnego? Jakiegoś mięsa? Potrzebujesz raczej czegoś konkretnego, by mieć siłę na całą noc – odezwałem się, chwytając za łyżkę.
– Ja tam sobie później coś jeszcze zjem, nie martw się o mnie – stwierdził, na co westchnąłem cicho. Skoro tak twierdził, to już jego sprawa, chociaż ja bym bardziej wolał, gdyby coś takiego porządnego sobie zjadł.
– Zresztą, nie powinienem też się jakoś przebrać? Przy tobie muszę wyglądać strasznie – westchnąłem cicho, czując się odrobinkę źle z faktem, że jestem taki trochę niewyjściowy.
– Co ty gadasz za głupoty, mnie się podoba to, co widzę przed sobą – wyszczerzył się głupkowato.
– Faktycznie, zupa wyszła ci bardzo ładnie – odpowiedziałem niewinnie, uśmiechając się lekko.
– Męża też sobie sprawiłem niczego sobie – odbił piłeczkę, na co pokręciłem z niedowierzaniem głową. On jest naprawdę głupi. Albo ślepy. A jako, że okularów nosić nie musi, to już sprawdziliśmy, to wychodzi na to, że jest głupi, albo takiego udaje.
– Jak tam w pracy? – zapytałem, chcąc w końcu wiedzieć, jak mu noc minęła.
– Spokojnie. Za spokojnie, tak właściwie. Musiałem uważać, by za bardzo energia mnie nie rozsadziła. Wydawało mi się zawsze, że mocna zmiana powinna mieć najwięcej patroli i najwięcej roboty, ale okazuje się, że oni siedzą cały czas w koszarach. Nie potrafiłbym tak – wyjaśnił, a ja wyczułem w jego głosie wyrzuty.
– Może i powinna, ale nikt tego nie nadzoruje. A skoro nikt nie nadzoruje, to się obijają. Dobrze, że chociaż tam mają ciebie, to przynajmniej jedna osoba pilnuje, co się dzieje w nocy. Jeżeli cię kojarzą, to na pewno wiedzą, że jesteś gorliwy, więc takie rwanie się na patrole jak najbardziej do ciebie pasuje. Może to nawet lepiej, że nikt tam za bardzo nie chce wychodzić, będąc sam możesz trochę wyluzować – odpowiedziałem, analizując jego wypowiedź.
– Tak, chociaż tyle w tym wszystkim dobrego – westchnął cicho. – A ty co takiego robiłeś w nocy, zamiast spać?
– Najpierw rachunki, później zacząłem przeglądać pocztę. Wydawało mi się, że po moim małym wystąpieniu będą to ładnie ubrane w słowa odstąpienia od współprac, ale zamiast tego większość z tych listów to słowa wsparcia i zapewnienie, że wcale tak nie myślą, jak to przedstawiłem.
– To chyba dobrze. A jednak nie wydajesz się być z tego faktu zadowolony – zauważył słusznie, na co kiwnąłem.
– Dobrze dla finansów, niedobrze dla mojego czasu. Chciałbym go spędzać z tobą, nie nad listami, bankietami i wyjazdami. Odkąd mam ciebie, aż tak bardzo za pieniędzmi gonić nie muszę, a przynajmniej tą myśl staram się w sobie zakodować na stałe – odparłem, nerwowo stukając palcem w stół. Tylko co ja takiego wymyślę, by większości z tych osób odmówić...? A może nie odmówię? Nie, na to sobie pozwolić nie mogę, coś sobie postanowiłem i muszę się tego trzymać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz