Nie zaskoczyłem go? A to niedobrze. Lubię go zaskakiwać, ale tak pozytywnie zaskakiwać. Poza tym myślałem, że mu się spodoba, kiedy mu odpowiem w takim stylu. On przecież właśnie taki jest, perwersyjny do szpiku kości i to przeze mnie. O mnie można tak mówić, jestem w końcu demonem, mnie można przypisywać same najgorsze cechy, no ale takiemu Mikiemu? Słodziakowi, bożemu wysłannikowi, najcudowniejszemu aniołkowi na całym świecie? No ale skoro nie zaskoczyłem go swoją dominacją i stanowczością, to zaskoczę go na pewno tą drugą stroną.
- Lubię także twój uśmiech, i ten delikatny, łagodny, który to pojawia się, kiedy robię dla ciebie jakieś drobne przysługi, i ten szeroki, kiedy rozpiera cię energia i radość. Lubię te urocze rumieńce na twoich polikach, które jak na moje za rzadko się pojawiają. Lubię twoje włosy, które są tak mięciutkie, pachnące i długie. Lubię twoją skórę, na której tak pięknie wyglądają malinki i siniaki, uwielbiam twoje usta tak idealne do całowania, i malutki nosek, i tak cudowne, ametystowe oczy. Uwielbiam każdy cal twego cudownego ciała i każdą cechę twojego charakteru, i ta upartość, i ta bezgraniczna miłość do mnie, i bezmyślne oddanie... uwielbiam i kocham cię całego – odpowiedziałem, obserwując przez cały ten czas jego twarz i zmieniającą się mimikę. Oj, teraz go zaskoczyłem, i to mocno, tego się po mnie nie spodziewał. Taki delikatny też potrafię być, nie mogę go przecież zawsze i wszędzie traktować, jak moją sukę. Muszę w końcu pilnować, by miał czas na regenerację tego cudownego ciałka. Także musiałem zadbać o jego umysł, by go całkowicie nie złamać, no i też przy dzieciach też muszę być chociaż odrobinkę normalny, one nie mogą być zniszczone przeze mnie. - I lubię cię rżnąć, no ale to już chyba wiesz – dodałem, szczerząc się głupio. Musiałem mu w końcu przypomnieć, jaki naprawdę jestem.
- Pierwszą częścią swojej wypowiedzi mnie zaskoczyłeś – odpowiedział, kręcąc głową z niedowierzaniem i jednocześnie rozbawieniem.
- Oczywiście, że tak. Taki był mój plan, chciałem ci pokazać moje dwie strony. I to, którą wybiorę, będzie zależeć tylko i wyłącznie od ciebie. I od tego, czy dzieciaki są w domu, to też ma pewien wpływ – dodałem, po czym go pocałowałem w policzek.
- I ty mi mówisz, że jesteś złym demonem – westchnął cicho, przymykając swoje oczy. Chyba go znowu zmęczenie dopadło. Najwyższa pora, trochę późno się robi, a ja z nim poleżę grzecznie przez całą noc. Ale jutro będę musiał w końcu wyjść z Banshee. To dopiero jutro, dzisiaj ten czas mogę przeznaczyć mojemu mężowi w stu procentach.
- Bo jestem złym demonem. Fatalnym wręcz. Zamiast robić to, co demony robić powinny, to bawię się w gosposię. Dla większości przedstawicieli mojego gatunku to straszna ujma – odparłem zgodnie z prawdą, gładząc go uspokajająco po plecach. Troszkę go na pewno go to usypiało, ale doskonale o to mi chodziło. Niech śpi i regeneruje siły, a ja przypilnuję, by nic mojej rodzinie nie groziło, a z rana obudzę dzieciaki do szkoły. I tak ta szara rutyna będzie się kręcić... szkoda, że posiadanie rodziny wiąże się aż z taką rutyną. Jakoś jednak to przetrwam, najważniejsze, by dzieciaki i Miki były bezpieczne i szczęśliwe.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz