Zimne ostrze dotykało mojej szyi, a myśli nie wiedziały, za
co się złapać. Przede mną nie był zwykły wilk, to zdecydowanie bestia i wygnaniec.
Ogarnęła mnie lekka panika i strach, bo nie wiedziałam, co zrobić, co
powiedzieć. Bycie zasztyletowanym we własnym domu nie bardzo mi odpowiadało.
Nie mogłam również zaufać zapewnieniu Yuuko, ona też najprawdopodobniej do nich
należy. W innym wypadku nie mogłaby tak dobrze współżyć z tym stworzeniem. A nawet,
jeśli to się z nimi zadaje.
Nie byłam pewna czy mi to przeszkadza. W końcu już nie jestem mordercą,
odsunęłam się od nich, a jednocześnie jestem świadoma, że w naszym
społeczeństwie jest ich mnóstwo.
- Rozumiesz, co do Ciebie mówię? – poczułam mocniejszy chwyt białowłosej, a metal
zaczynał niebezpiecznie wbijać się w moją skórę. Skoro jednak nadal żyję to
jest szansa, że mówi prawdę.
- Jeśli tylko taka jest twoja wola, będę milczeć. – delikatnie uniosłam kąciki
do ust i to było dla mnie jak strzał w kolano. Chyba nawet dosłownie, bo
poczułam mocne uderzenie, po czym upadłam na lewy staw, mocno go tłukąc.
Syknęłam z bólu, wciąż trzymana w mocnym uścisku. Zaskoczyła mnie swoją siłą i
stanowczością. Jej ciało wyglądało na zwinne, ale nie spodziewałam się tego, że
będę musiała błagać o życie. Czego oczywiście nie zamierzam zrobić.
- Mówiąc to z uśmiechem? – warknęła wyraźnie wściekła.
Czułam wiszące w powietrzu napięcie, jakby i ona nie była pewna czy chce
podciąć mi gardło.
- Jedyny sposób żebyś się o tym przekonała to pozostawienie mnie wolnej. –
poruszyłam obolałymi rękami. – Nie obchodzi mnie, kim jesteś i co robisz. Jeśli
masz taki kaprys to śmiało, zabij mnie. Byle szybko, bo nie lubię..
Nie dokończyłam, gdyż Merfoz wydał z siebie przeraźliwy pisk wymieszany z
rykiem.
- Puść mnie, w takim tempie on umrze. Musisz
mi zaufać, potem mnie zabijesz. – zaproponowałam szybko.
Yuuko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz