Pokręciłem z niedowierzaniem głową, patrząc na niego zrezygnowany. On jest chyba bardziej uparty ode mnie, nie sądziłem, że takie osoby w ogóle istnieją. Trochę mi nawet tym zaimponował, no ale teraz będzie tylko przez to cierpiał. A następna porcja wywaru przeciwbólowego dopiero wieczorem, nie wiem, jak on to wytrzyma. Podałem mu szklankę z whisky, zachęcając go ruchem głowy do wzięcia łyku. Haru spojrzał na mnie niezadowolony, ale po chwili wziął ode mnie szklankę. Myślałem, że weźmie tylko trochę, ale ten wypił mi całą resztę. Kogoś chyba bardzo bolało, i ja się wcale nie dziwiłem. Mnie też by bolało, gdybym chodził z połamanymi żebrami.
- Przyzwyczaj się do tego pokoju, bo spędzisz w nim całe osiem tygodni – powiedziałem, zabierając od niego szklankę. Chyba jeszcze jedna porcja mu się przyda.
- Mhm, jutro stąd wychodzę – burknął, na co parsknąłem cichym śmiechem. Jak jutro będzie tak, jak dzisiaj, a na pewno będzie tak, jak dzisiaj, no to ja mu powodzenia życzę. Jedno, to wyjść z pokoju, a później jeszcze zejść po schodach, pokonać całe podwórko, dotrzeć jeszcze do domu... tak, ktoś tu sobie jeszcze troszkę u mnie posiedzi.
- Tylko później proszę mi nie mówić, że bolą cię żebra i nie chcesz z tego powodu jeść – odpowiedziałem, wracając do niego ze szklanką pełną alkoholu, którą znów opróżnił w kilka sekund. Przeraża mnie ten człowiek, naprawdę. – Możesz to odnieść – powiedziałem do pokojówki, która właśnie przyniosła Haru obiad. Młoda dziewczyna odebrała ode mnie przedmiot, lekko się ukłoniła i opuściła pomieszczenie.
- Mógłbyś być dla tych ludzi nieco milszy – odpowiedział Haru, a ja zmarszczyłem brwi. Czy ja byłem niemiły? Nie wydawało mi się. Nie krzyczałem na nich, nie szarpałem, wynagrodzenie zawsze było adekwatne do wykonywanej pracy, a że nigdy na ich usługi nie narzekałem, to i wypłata wysoka była. Tutaj mieli naprawdę stosunkowo dobrze, w porównaniu do innych domów. Niektórzy ze służących robili wręcz niewolników.
- Ale ja jestem dla nich miły – powiedziałem, biorąc miseczkę z jedzeniem do rąk, by już powoli zacząć go karmić. Trochę pracy miałem, owszem, ale to karmienie go całkiem fajne było, no i też miałem pewność, że je. Haru co prawda zadowolony się nie wydawał być, a powinien. Dzięki mnie nie musi się za dużo ruszać i tym samym odczuwać bólu.
- Z reguły dziękuje się ludziom za wykonaną pracę. I nie, nie chodzi o pieniądze, albo pocałunki, tylko o jedno słowo. Dziękuję. Na pewno by im się miło zrobiło – wyjaśnił. A więc o to chodziło mu tamtego dnia... no nic, jemu wyjątkowo mogę dziękować pocałunkami, bo bardzo mu się to ostatnio podobało. Ale tylko jemu.
- Pomyślę o tym. A teraz buzia szeroko, bardzo proszę. Nie chcę znów używać siły – poprosiłem Haru, trochę go przy tym irytując. Cóż, nie byłbym sobą, gdybym tego nie robił, nieprawdaż?
Haru w końcu nauczył się, by nie stawiać mi żadnego oporu, więc karmienie go było czystą przyjemnością i stosunkowo szybko się skończyło. A to oznaczało, że musiałem wracać do pracy, co tak nie do końca mi się podobało. Niby mam go tak blisko siebie, a odczuwałem taki niedosyt jego. Po tym tygodniu u niego na początku ciężko było mi spać samemu w łóżku, bo przecież przez cały ten czas spałem wtulony w jego ciało, i jakoś tak bez niego dziwnie było. I jeszcze będę trochę musiał na niego poczekać, nim jakkolwiek go dotknę... nie wiem, jak ja to zniosę.
- Zmęczony jestem – przyznał, kładąc się na poduszkach bardzo powoli i ostrożnie, by go nic nie zabolało, podczas kiedy ja odkładałem naczynia na tackę.
- No to śpij, nikt ci tego nie broni. Czy jeszcze czegoś ci... – zacząłem, ale nie dokończyłem, gdyż zauważyłem, że Haru już zasnął. Chyba musiał być troszkę zmęczony tym niepotrzebnym wstawaniem. Naprawdę wyglądał bardzo spokojnie, kiedy tak spał. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, zdusiłem w sobie chęć pogłaskania go po tych mięciutkich włosach, i wyszedłem cicho z pokoju, pozwalając mu wypocząć.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz