sobota, 7 października 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Od razu kiwnąłem głową na jego słowa, z wielką chęcią chcąc zabrać się za przygotowanie kąpieli dla niego, znaczy się dla nas. Zazwyczaj Miki nie do końca był zachwycony tym, że chciałem się sam tym zająć, chyba wolałby mi w tym pomagać, no ale zazwyczaj po prostu się na to godził, tak dla świętego spokoju. Dzisiaj jednak sam zaproponował, bym mu zrobił dobrze, więc zrobię mu bardzo dobrze. Postaram się, aby to była jedna z najlepszych kąpieli w jego życiu... rozłożę świeczki, dodam olejki, wymasuję mu ramiona... zasługuje na to wszystko, dzisiaj na to zasługuje. Nie jestem najlepszym uczniem, a on musiał się ze mną męczyć i mnie znosić, i jeszcze mówił mi, że dobrze mi idzie, mimo, że mi wcale dobrze nie szło. Szło mi wręcz tragicznie. Chyba powinienem był się tego wcześniej nauczyć, ale w ogóle o tym nie myślałem... pewnie gdybyśmy nie odnawiali przysięgi małżeńskiej, to wtedy nie byłoby pisania zaproszeń. I bym w ogóle o tym nie pomyślał. I dalej nie umiałbym pisać. Nie, żebym teraz wiedział, jak się pisze, jak napiszę swoje imię, to w ogóle nie idzie się tego domyśleć. 
– Już się zabieram za kąpiel – obiecałem, całując go w czubek nosa, a następnie zniknąłem w łazience. Co jak co, ale czeka mnie trochę roboty, bo zanim to wszystko rozstawię, podgrzeję, zapalę, no to trochę czasu minie. 
Nie chciałem, by mój mąż czekał zbyt długo, dlatego uwijałem się jak w ukropie, by jak najszybciej mógł się zrelaksować. Już po dwudziestu minutach przyszedłem po niego na dół, nie chcąc go wołać, bo jeszcze dzieci bym obudził, a to byłaby tragedia. Teraz miał być czas dla nas, nie dla dzieci, one nas miały cały dzień, teraz ja chcę mieć Mikleo na całą noc. 
W łazience byliśmy bardzo grzeczni. Posiedzieliśmy w wodzie, dopóki ta nie zrobiła się zbyt chłodna dla mnie. Zaproponowałem, że posprzątam łazienkę, a mój mąż znów nie oponował, tylko zniknął w naszej sypialni, a przed wyjściem jeszcze pocałował mnie w czoło. To akurat mnie trochę niepokoiło, Miki na pewno się dobrze czuł? Może był zmęczony. Albo coś knuje. Jedno z tych na pewno. Ale mam nadzieję, że zmęczony nie będzie, nie taki miałem plan na ten wieczór, miał być on bardziej intymny... no ale jak już będzie zmęczony, to nie będę go nagabywał swoją osobą.
Pozbyłem się wody z balii, zgasiłem świeczki, wytarłem wodę z płytek, którą przypadkiem wylaliśmy, rozwiesiłem ręczniki, by te wyschły... cóż, to chyba było wszystko. 
Wszedłem do sypialni, by zobaczyć, w jakim stanie jest mój mąż, i... cóż był w stanie bardzo interesującym. Siedział grzecznie na łóżku, ubrany w jedną z tych pięknych sukienek, których materiał był cieniutki oraz, przede wszystkim, było go niewiele. Jak on dawno nie zakładał dla mnie takich piękności... 
– No proszę, czym ja sobie na to zasłużyłem? – zapytałem z uśmiechem, podchodząc do niego, by usiąść na brzegu łóżka. Ja myślałem, że on tu zmęczony jest nauką mnie, bo ja taki uczeń oporny, a on tutaj taką niespodziankę mi przygotował. Nie był zmęczony, tylko coś knuł, jednak dobrze czułem. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz