Byłem lekko zaskoczony jego słowami, przecież nie powiedziałem, że jest mały, co mu do głowy strzeliło? Nie chciałem go przecież urazić, nie taki był mój cel, ja tylko stwierdziłem, że ma krótkie nogi, a nie że jest mały.
- Nie powiedziałem, że jesteś mały - Odezwałem się, nie rozumiejąc tego oburzenia, on to naprawdę jest delikatnie na temat wzrostu.
- Ale to miałeś na myśli - Mruknął, czym mnie zaskoczył, kiedy niby miałem to na myśli? Ja chyba czegoś tu nie rozumiem.
- Ja? Kiedy? - Zapytałem, unosząc jedną brew ku górze, niczego nie rozumiejąc, go chyba coś ugryzło jak nic.
- Przed chwilą - Odpowiedział mi, kręcąc swoim nosem, zbijając mnie jeszcze bardziej z tropu, ja to chyba naprawdę nie rozumiem, o co mu chodzi, ale czy będę tego dociekał? Nie to nie ma sensu lepiej zaprzestać dopytywania i nie wspominać już więcej o tym.
Nie poruszając już tego tematu, zająłem się myciem jego ciała, w końcu po to była kąpiel, aby umyć nasze ciała i pójść spać, jutro musimy iść do pracy, nie chce znów ominąć kolejnego dnia pracy, szef zdecydowanie nie będzie z tego powodu zadowolony, a ja zdecydowanie kłopotów nie potrzebuję.
Podczas kąpieli nie powiedziałem już ani słowa, aby przypadkiem panicza nie urazić, czasem lepiej być cicho niż słuchać narzekań.
Po kąpieli standardowo posprzątałem łazienkę, idąc do sypialni, gdzie mój pan już leżał, tylko czekając na mnie.
Grzecznie więc położyłem się obok niego, przytulając do siebie, mając tylko nadzieję, że dnia jutrzejszego będzie już mu lepiej, a czepianie się o nic mu przejdzie.
Dni mijały bardzo spokojnie i powoli a każdy następny był taki sam, w pracy nie działo się nic nadzwyczajnego, chodzenie po uboczach miasta nie miało, żadnego sensu, a więc po co to było? Ten fakt szef nie specjalnie chciał nam wytłumaczyć.
Mimo tego wszystkiego chodziliśmy, wykonując swoją pracę, bo też co innego mogliśmy zrobić?
I tak właśnie dzień za dniem spokojnie pracowaliśmy, oczywiście zajmując się poza pracą innymi sprawami, Daisuke zajmował się przemową a ja cóż jak zwykle domem, obiadem i innymi ważnymi lub też mniej ważnymi sprawami i wszystko aż do soboty.
Daisuke opuścił domu z samego rana po zjedzonym śniadaniu, karząc mi przyjść później, gdy już będę gotowy no i, mimo że nie chciałem, wyjścia nie miałem, musiałem tam pójść, przecież Daisuke by mi tego nie wybaczył, on by tu wrócił a może i nie ale gdyby się tak stało, na pewno miałbym kłopoty.
Umyty, przebrany i gotowy do wyjścia pożegnałem się ze zwierzakami, opuszczając dom, idąc prosto do rezydencji, Daisuke gdzie działo się naprawdę wiele, chyba pierwszy raz widzę takie przyjęcie, a raczej przygotowania do nich, ja się zdecydowanie do tego miejsca nie nadaje.
Miałem straszną ochotę pójść sobie stąd do domu, ale nie mogłem, Daisuke na moje nieszczęście mnie zobaczył, podchodząc.
- Miałeś się ogarnąć - Mruknął, no i znów mnie za coś krytykuję, przeciw się ubrałem tak? Co jeszcze mu nie pasuje?
- No i się ogarnąłem, ubrałem ładnie co jeszcze miałem zrobić? - Zapytałem, nie rozumiejąc go ani trochę.
<Daisuke? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz