Pokręciłem z niedowierzaniem głową, patrząc na niego z zrezygnowaniem. Oczywiście doskonale wiedziałem, że jest to tylko takie zwyczajne przekomarzanie się, ale jak tak czasem słucham naszych rozmów, to... sam nie wiem, strasznie głupio one brzmią. Co sobie muszą myśleć ludzie wokół nas, to nawet nie chcę wiedzieć. Na szczęście takie najgłupsze konwersacje prowadzimy w prywatności. Haru jest prostoduszny, owszem, ale nie jest tak głupi. I za każdym razem, kiedy to sobie myślę, ten wypala z tak głupim tekstem, że szło się za głowę łapać.
- I jak wrócę, będę musiał wszystko po tobie poprawiać – powiedziałem, wzdychając ciężko. Skoro sam zaczął ten temat, to ja go podtrzymam.
- No a co żeś sobie myślał? Wypada robić coś więcej niż tylko ładnie wyglądać – odparł, opierając policzek o moją głowę.
- Przepraszam bardzo, ja nie tylko ładnie wyglądam. Ja jeszcze ładnie pachnę – poprawiłem go, otwierając książkę na stronie, na której ostatnio skończyłem.
- Nie pachniesz ładnie. Pachniesz najpiękniej – wyjaśnił, całując mnie w czubek głowy.
- Tylko się za bardzo nie zaciągnij, bo nie czytać na głos tylko sobie. Sobie mogę czytać w myślach – odpowiedziałem, po czym zabrałem się za głośne czytanie, tak, jak o to prosił.
Nie za bardzo rozumiałem, czemu miałem mu czytać, byliśmy w takiej pozycji, że doskonale widział tekst. No ale skoro poprosił, to nie mogłem odmówić. Znaczy się, odmówić mogłem, ale czy chciałem? Niekoniecznie. Ewidentnie mu to przyjemność sprawiało, czego nie rozumiałem. Po prostu mu czytałem, zwracałem uwagę na interpunkcję, używałem odpowiedniej tonacji... jak słuchanie tego może być przyjemne? Pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu Haru miał dosyć mnie i mojego głosu, a teraz chce go słuchać i tak sam z siebie proponuje mi, bym mu poczytał. Trochę dziwny jest z niego człowiek. Czy mi to przeszkadzało? Niezbyt. No, może czasem, ale nie teraz.
- Chcesz coś do picia? Haru? – dopytałem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi z jego strony i odwróciłem się tak, by na niego zerknąć. Okazało się, że on już zasnął. Czyli ja tu się produkuję, w gardle mi zasycha, a ten sobie zasypia w najlepsze.
Czując, że koniecznie muszę się napić, bo z powodu tego całego czytania mocno zaschło mi w gardle, jakoś wydostałem się z jego objęć i wyszedłem z pokoju, by skierować się do kuchni, by coś tam sobie przyszykować. Oczywiście mogłem użyć dzwoneczka i nigdzie nie chodzić, ale wtedy mógłbym obudzić Haru. A tego bym nie chciał. Skoro zasnął do mojego czytania, to niech sobie już śpi. Po drodze do kuchni natchnąłem się przypadkiem na jedną z pokojówek, którą poprosiłem o przyniesienie mi gorącej herbaty do pokoju, dzięki czemu trochę czasu sobie zaoszczędziłem.
Kiedy wróciłem do pokoju okazało się, że Haru się obudził, co mnie zaskoczyło. W końcu, kiedy wychodziłem, wydawał się spać snem twardym. I to naprawdę twardym, skoro wydostałem się z jego uścisku, a on się nie obudził.
- Wszystko w porządku? – zapytał, drapiąc się po głowie i tym samym powodując jeszcze większy bałagan na tej swojej łepetynie.
- Tak, w gardle mi tylko zaschło od tego czytania. Trzeba było spać, wypiłbym i położył się obok ciebie – odpowiedziałem siadając na brzegu łóżka. Od niechcenia chwyciłem jego dłoń, która tak bezwiednie leżała na łóżku. Jakoś tak... poczułem nieodpartą chęć zrobienia tego. Mogłem dzięki temu porównać nasze dłonie i wychodziło na to, że jego są tylko troszkę większe od moich.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz