Słysząc jego słowa, odruchowo zmarszczyłem brwi, czy ja potrzebowałem nową koszulę? Nie, zdecydowanie mi się nie wydawało, w tej było mi dobrze, fakt była już sprana i nie wyglądała zbyt elegancko, ale czy to oznaczało, że powinien mi zakupić nową koszulę? Nie, zdecydowanie nie było mi to potrzebne, koszule były bardzo drogie, a w takich drogich raczej się nie śpi, co prawda ta, którą kiedyś kupił sobie mój mąż, aby w niej chodzić, gdy ja ukradłem mu ją, aby w niej spać, bo jak sam wtedy stwierdziłem, to ubranie jest tym, w którym chce spać.
- Nie kotku, myślę, że nie potrzebuje, abyś wydawał pieniądze na koszulę, w której miałbym tylko spać, to zdecydowanie nie jest opłacalny biznes - Stwierdziłem, nie chcąc, aby przeznaczał na mnie pieniądze, które może przeznaczyć na dzieci a ja wiadomo na dzieci, trzeba wydać dużo pieniędzy, przede wszystkim trzeba oba pokoiki zmienić, odświeżyć, zadbać o to, aby czuły się komfortowo w swoich małych królestwach tak jak kiedyś ich rodzeństwo.
- Jesteś pewien? Ta koszula nie wygląda wcale aż tak dobrze - Stwierdził, co spowodowało zmarszczenie moich brwi, czyli co wyglądam gorzej? No może i wyglądam gorzej w tych starych ubraniach, ale mi to osobiście nie przeszkadzało.
- Nie? A więc nie wyglądam w tym ładnie? Chcesz mi powiedzieć, że cię nie pociąga? - Zapytałem, podchodząc do niego, aby położyć dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego zadziornie.
- Nie no to nie tak, wyglądasz obłędnie, ale.. - Tu przerwał na chwilę, dostrzegają moją minę.
- No tak ale - Powiedziałem, robiąc smutną minę, ale tylko po to, aby zagrać mu na emocjach. Czasem w końcu muszę być tym złym.
- Hej Miki, ale się nie gniewasz prawda? Ja tylko chce dobrze - Tłumaczył się, czym przyznam, lekko mnie rozbawił.
- No już, no już - Uspokoiłem go, całując przy tym w nos. - Nie gniewam się - Zapewniłem, kierując się w stronę wyjścia z łazienki. - No chodź - Dodałem, wychodząc z łazienki, zerkając na męża, który ruszył za mną do sypialni, a potem do łóżka, gdy przytulił się do mnie, przyciągając do siebie.
- Kocham cię - Wyszeptał, a jego dłoń wślizgnęła się pod znoszoną starą koszulę, delikatnie drażniąc moją skórę na brzuchu, odruchowo zatrzymałem jego dłoń nie pozwalając mu dalej krążyć po moim brzuchu.
- Ja ciebie też kocha - Odpowiedziałem, po wyjęciu jego dłoni spod mojej koszuli kładąc ją na materiale koszuli, zamykając swoje oczy.
- Hej Miki, coś nie tak? - Podpytał, poruszając się na łóżku tuż za mną, chyba podnosząc się na łokciach.
- Nie czemu pytasz? - Zapytałem, nie rozumiejąc, dlaczego w ogóle zadał to pytanie.
- No bo wiesz, nigdy jeszcze mojej dłoni nie wyjąłeś spod koszuli, gdy jasno dawałem ci pewne sygnały - Stwierdził, a ja oczywiście wiedziałem, co ma na myśli, ale nie mogłem mu tak od razu dać, on też mu się postarać, coś zrobić, a nie tak wszystko dostawać za damo.
- Nie, nic mi nie jest, muszę tylko nauczyć cię, abyś postarał się troszeczkę bardziej mnie zachęcić, nie może być tak, że dostajesz wszystko, ale to moja wina nie nauczyłem cię, abyś się starał, dając ci wszystko, na co miałeś ochotę - Wyznałem, chcąc mu wszystko wytłumaczyć, chcąc również, aby zrozumiał, co ma na myśli.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz