Pozwoliłem sobie na chwilowe okazanie słabości, co raczej się zdarzyć nie powinno. A przynajmniej tego byłem uczony przez babkę. Z kolei Haru uczył mnie, bym te emocje pokazywał i się ich nie wstydził za bardzo. I teraz sam nie wiem, czy postępuję dobrze, czy niedobrze, czy co. Chwilowo trwałem w tym uścisku, musząc się uspokoić, wpaść na jakieś racjonalne rozwiązanie. Pierwsze rozwiązanie, jakie samo na myśli przychodziło, to oczywiście dostarczenie dowodów odpowiednim organom, by się nią zajęli. Tylko czy to miało sens? Mieliśmy trochę koneksji w wymiarze sprawiedliwości, zwłaszcza wśród sędziów. Zanim więc znajdę kogoś, kto nie będzie odraczał tej sprawy, minie trochę czasu. Dochodzi też kwestia aresztu. Wątpiłem troszkę, by starszą i schorowaną kobietę zamknęli w tym obrzydliwym, zatęchłym lochu. Już też nie mówiąc o tym, że informacja o tak drastycznej sprawie wpłynęłaby na odbiór naszego nazwiska, co ją chyba najbardziej interesuje. I może to będzie moja karta przetargowa na normalne życie? Nie wiem, muszę pomyśleć.
Odsunąłem się od Haru, już nieco bardziej spokojny, przynajmniej na zewnątrz. W środku jednak dalej byłem wściekły. Chyba lepiej, bym dzisiejszą noc spędził tutaj, z Haru, bo jednak nie byłem pewien, czy na widok babki znów mogę dać się ponieść emocjom. I jak w tym momencie uważam, że najchętniej bym ją udusił, tak Haru trochę racji może mieć i później mogę tego żałować. Chociaż, żałować bym tego nie żałował, ale konsekwencje byłyby paskudne.
- Mógłbym zostać u ciebie na noc? – zapytałem, patrząc na niego z uwagą. Byłem prawie że pewny, że się zgodzi, ale kultura nakazuje się o takie rzeczy pytać.
- Oczywiście, że możesz. Kiedy tylko chcesz i nie musisz się o to pytać za każdym razem – przyznał, uśmiechając się delikatnie, chwytając moją dłoń.
- Dziękuję. Będę miał to na uwadze przy następnym razie – przyznałem, starając się odwzajemnić uśmiech i po tym zerknąłem na stare listy, które były jedynym dowodem na to, że śmierć moich rodziców to wcale nie nieszczęśliwy wypadek. – Pozwolisz, że zostawię to tutaj. U ciebie będzie to znacznie bezpieczniejsze – dodałem, chowając listy do koperty.
- Pewnie. Daj, schowam to – poprosił, wyciągając dłoń w moją stronę, a ja bez wahania oddałem mu kopertę. Ufałem mu. I wiedziałem, że tutaj będzie to bezpieczne.
W oczekiwaniu, aż Haru schowa kopertę, przygarnąłem do siebie kubek z herbatą, którą wcześniej dla nas obu przygotował. Nie miałem za bardzo ochoty na jedzenie. Może przed przeczytaniem tego jeszcze bym coś zjadł, ale teraz... nie przeszłoby mi to chyba przez gardło. Cud, że herbatę przełykam.
- Zjedz coś. Nie jadłeś pewnie od wczoraj, co? – zacząłem, przyglądając się mu z uwagą, kiedy już do mnie wrócił.
- No.. tak niezbyt – przyznał, na co westchnąłem ciężko. I skąd on później ma siłę, to nie mam pojęcia. – Masz jakiś pomysł? – dopytał, siadając obok mnie i od niechcenia zabierając się za jedzenie.
- Może spróbuję się z nią skonfrontować. Bardzo patrzy na nasze nazwisko, więc gdybym zagroził jej, że to nagłośnię, może w końcu zacznie się mnie słuchać i nie będzie starała się wpływać na moje życie. Najchętniej to chciałbym, by spotkała ją sprawiedliwość, ale trochę wątpię, by tak się zdarzyło. Jeszcze by wykorzystała swoje znajomości, zdobyła dowody, zniszczyłaby je i tyle by było z całej tej sprawy. Muszę to jeszcze przemyśleć – odparłem, pocierając skronie, gdyż od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz