Kiwnąłem łagodnie głową, wracając do jedzenia, które było bardzo dobre tylko ja czasem, gdy się zamyśle zapominam o jedzeniu, z resztą mój organizm już się do tego przyzwyczaił po tylu latach jedzenia czy też niejedzenia.
- Nie smakuje ci? - Zapytał nagle, czym mnie zaskoczył, czemu miałoby mi smakować? Jedzenie dobre nawet bardzo tylko ja myśląc o Buncie i całej tej sprawie chyba tracę apetyt.
- Tak, to znaczy nie, chodziło mi, że jest dobre a, że nie, niedobre i tak Smakuje mi a, że nie nie smakuje - Wytłumaczyłem, płacząc się we własnych słowach i myślach, chyba robiąc mętlik w głowie mojemu panu.
- Tego chyba nawet ty nie zrozumiałeś - Powiedział, kręcąc z rozbawieniem swoją głową, no tak miał rację, nie miałem pojęcia, co ja właśnie powiedziałem, dlaczego coś takiego wypadło mi z ust? Przecież to nie miało najmniejszego sensu.
- No tak, nie zrozumiałem, nie mam pojęcia, o co mi chodziło - Przyznałem, delikatnie zażenowany tym, co powiedziałem, ja to serio czasem jak coś palne to aż głową boli.
Nie chcąc się jeszcze bardziej poniżać, skupiłem się na jedzeniu, chcąc to zjeść i temat zakończyć i to jak najszybciej, bardziej upokarzać się nie chce.
Daisuke nic nie mówił, patrząc jak jem, kontrolując chyba to czy aby na pewno jem i czy zjem wszystko, co znajdowało się na moim talerzu.
Zjadłem swój posiłek, troszeczkę się przy tym męcząc, pierwszy raz od dawna tak ciężko przez gardło przechodziło mi jedzenie i dlaczego? Sam w sumie nie wiedziałem, jedzenie było dobre, a ja byłem głodny, a mimo to nie specjalnie miałem apetyt, chyba powrót Bunty całkowicie odebrał mi apetyt, niby się na nim zemściłem, a mimo to wciąż nie potrafię go strawić.
- Dziękuję, dobre było - Przyznałem, zbierając puste talerze, które zaniosłem do zlewu, aby od razu je umyć.
- Dobrze się czujesz? - Usłyszałem, co znów mnie zaskoczyło, czy ja wyglądam, jakbym czuł się źle? Nie, raczej nie, chociaż może, ale jeśli tak jest, to zawsze wyglądam tak samo.
- Tak, jestem tylko trochę zmęczony, ten chłopak jest taki ciekawski wszystkiego, praca z nim jest męcząca no i ta pogoda niczego nie ułatwia, lato się kończy, zaczyna jesień, a tej pory nie lubię najbardziej, depresyjna pora, w której nic się nie chce, dzień jest krótszy, a więc idąc do pracy, jest ciemno, wracając z pracy, też jest ciemno ciężki okres chyba dla każdego - Wyznałem, naprawdę nie lubiąc jesieni, za to zima, ona była całkiem przyjemna, co prawda było na dworze zimno i tu zimno, a więc nie było to najlepsze uczucie dla ciała, ale z czasem i ono się przyczaiło do tego ciągłego zimna.
- No i ten okropny deszcz - Mruknął, no i to też nie było zbyt przyjemne, zimni deszcz nie ułatwiał życia, które i bez tego było trudne.
- No tak, deszcz i przemoczone buty, tak już nie mogę się doczekać, aż jesień całkowicie u nas zagości, może do tego czasu nowy już niw będzie pod moją opieką - Westchnąłem ciężko całym tym dniem.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz