Rozbujałem go doskonale i współczułem mu, nie spodziewając się, że taka tajemnica może się kryć w kopercie, tylko dlaczego jego babcia zrobiła coś takiego? Co ją zmusiło do zabicia jego rodziców? Czyżby ta kobieta była prawdziwym potworem w ludzkiej skórze? Czy ją uszczęśliwiło to, co uczyniła? Co z tą kobietą jest nie tak? Moje psie przeczucie się wtedy nie pomyliło, z tą kobietą od początku było coś nie tak.
Nie wiedząc, co mam mu powiedzieć przytuliłem do siebie, całując w czoło, no i co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze? Kiedy dobrze wiem, że nie będzie, bo nie będzie, on teraz będzie cierpiał, ból po stracie rodziców wróci, a on znienawidzi jeszcze bardziej swoją babcię, no właśnie teraz tylko zastanawiam się co stanie się z tą staruszką? Czy może trafić do więzienia za zlecenie morderstwa? Tak, tylko tu znów pojawia się kolejne pytanie, czy ona długo sobie w tym więzieniu posiedzi i czy w ogóle do niego traf, sprawa jest już stara, a i kobieta jest stara, a więc może nie dożyć wymierzenia jej kary.
- Spokojnie, coś razem wymyślimy - Wyszeptałem, nie wiele mogąc zrobić, ale się postaram, aby mu w tym pomóc, tylko musi mi powiedzieć jak mu pomóc, o ile on sam wie jak sobie pomóc, szczerze na jego miejscu sam by nie wiedział jak sobie pomóc, czy w ogóle można zrobić coś, aby sobie ulżyć w tym cierpieniu? Myślę, że nawet jeśli by ją zabił w zemście i tak nie poczułby ulgi, nic nie zwróci mu już rodziców, nic nie zwróci tych wszystkich lat bólu i samotności, ale teraz ma mnie, a ja zrobię wszystko, aby był szczęśliwy, aby wszystko było tak, jak być powinno, bo może nie jestem, tak bogaty, jak on, ale wiem, jak to jest stracić najbliżej sobie osoby i jak po tej straci się podnieść.
- Spokojnie? Jak ja mam być spokojny, właśnie się dowiedziałem, że moja babcia zleciła zabójstwo moich rodziców jak mam być spokojny? Powinienem tam teraz pójść i jej wszystko wygarnąć - Warknął zły, odsuwając dłonie od twarzy, aby móc spojrzeć na nie. Złość jego naturalnie rozumiałem, w końcu emocje teraz działają, a on nie potrafi nad nimi zapanować i to nic złego tylko w tej chwili to w niczym mu nie pomoże.
- I co? - Zapytałem, unosząc jedną brew, aby przyjrzeć mu się uważnie.
- I co? - Powtórzył, patrząc na mnie ze zdziwieniem, chyba nie rozumiejąc mojego pytania, a raczej mojej reakcji.
- No wiesz, co zrobiłbyś, gdybyś tam poszedł? Zrobiłbyś jej krzywdę? Nakrzyczał na nią? To nie ma najmniejszego sensu i ty dobrze o tym wiesz albo jeszcze nie wiesz, bo emocje nad tobą panują, a w takich chwilach możesz nie myśleć rozsądnie, a to spowoduje spore konsekwencje, których później mógłbyś żałować - Wyznałem, kładąc dłoń na jego policzku, delikatnie go po nim głaszcząc.
- Nie wiem, co bym zrobił, nie mam pojęcia, nie jestem w stanie teraz o tym myśleć - Wyznał, przytulając się do mnie, odruchowo chowając twarz w moich ramionach.
- Już dobrze, jestem tu przy tobie, pomogę ci - Wyszeptałem, całując go w czubek głowy, naprawdę chcąc mu pomóc, tylko nie wiedziałem jak, może, gdy emocje opadną, coś wymyślimy, a jak na razie musi się uspokoić, a ja będę przy nim w tej trudnej sytuacji tak długo, jak długo mi na to pozwoli.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz