Oczywiście doskonale rozumiałem jego zmartwienie, nasze już starsze dzieci chodziły do szkoły i, mimo że się bardzo martwiliśmy, one dały sobie świetnie radę, nie można przecież ich przekreślać, przygotujemy ich do tego tak jak wcześniej Merlina i Misaki.
- Nie martw się kotku, dzieci dadzą sobie radę, Misaki i Merlin też chodzili do szkoły. I nic złego się nie wydarzyło, nim jednak zaczęły do niej chodzić, zadbaliśmy o to, aby pamiętały, że nie wolno używać mocy w miejscach publicznych takich jak szkoła, dlatego nie martwiłbym się o to, a jeśli naprawdę będą bardzo źle się w szkole odnajdywać, jestem jeszcze ja i nauczanie domowe, to co będę w stanie ich nauczyć, nauczę, a resztą zawsze możesz zająć się nauczyciel, którego podeślę nam Alisha - Wytłumaczyłem, nie widząc w tym problemu, fakt będę miał jeszcze mniej czasu dla siebie niż i tak już mam teraz, ale czego się nie robi dla dzieci, które potrzebują wsparcia rodziców.
- Nie jestem pewien czy to taki dobry pomysł - Przyznał, czego teraz to ja nie pojąłem, czego nie był pewien? Tego, że dzieci będą chodziły do szkoły? Czy tego, że będę je uczył, gdyby jednak się tam nie odnalazły? A może tego, że byłby w stanie przychodzić tu do nich nauczyciel? On naprawdę czasem robi z igły widły, a ja nie wiem, dlaczego i po co.
- A masz może inny? - Zapytałem, nawet nie chcąc dążyć tego tematu, w którym powie mi, czego nie rozumie. Bo myślę, że nawet on sam nie wie, czego nie rozumie.
- No tak szczerze to nie - Przyznał, czym mnie w ogóle nie zaskoczył, nie żebym uważał, że nie jest kreatywny, ja po prostu wiem, że innego wyjścia nie ma, a więc nic nie wymyśli, nawet gdyby bardzo tego chciał.
- Tak myślałem, dlatego proszę, nie myśl o tym teraz, do tego jeszcze jest sporo czasu, na razie dzieci uczą się od nas tego, co widząc, a czas pójścia do szkoły jest jeszcze daleki - Zapewniłem, nie chcąc, aby się o to martwił, na to jeszcze przyjdzie czas, gdy dzieci będą starsze.
- Ja wiem, ale już się martwię i nie wiem, czy to dobry pomysł, aby w ogóle szły do szkoły - A on znów swoje, no nie chyba już mu to zostanie, aż w końcu do tej szkoły nie pójdą lub aż nasze starsze dzieci nie opowiedzą mu, jak to odnajdywały się w szkole.
- To się nie martw, nie nakręcaj się do tego jeszcze sporo czasu, poza tym już ci powiedziałem. Jeśli nie będą w stanie chodzić do szkoły, będą miały nauczanie domowe, na twoim miejscu bardziej bym się martwił tym, że za kilka dni przyjdą łóżka dzieci, a my będziemy musieli przemeblować pokoje i wytłumaczyć dziecka, że będą miały własne pokoje i to jest nasz problem, który jest teraz, a nie szkoła, ją zostaw sobie nie przyszłość - Poprosiłem, szczerze mając nadzieję, że mój mąż mnie wysłucha i zajmie się problemami teraźniejszymi, a nie tymi, które jak na razie są bardzo, ale to bardzo daleko i nie dotyczą nas w ogóle.
<Pasterzyku? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz