Przyznam, trochę byłem zdziwiony, gdy zobaczyłem mojego panicza w moim domu i to bez wcześniejszego informowania mnie o tym no, ale jeśli już jest, to się cieszę i to cieszę bardzo.
- Nie ma tu nic wartościowego, po co wiec to zamykać? - Zapytałem, zamykając za sobą drzwi, podchodząc do niego, aby ucałować usta.
- No nie wiem, wiemy sporo o handlu kobietami, ktoś mógłby chcieć nas uciszyć, a zostawiając otwarte drzwi, sam zapraszasz takiego człowieka do domu - Wyjaśnił mi, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, patrząc w swoje oczy.
Szczerze mówiąc, nigdy o tym tak nie myślałem, rzadko kiedy zamykam drzwi z domu, bo przecież gdy tu jestem, nic mi nie grozi, umiem o siebie zadbać poza tym mam psa, który mnie o wszystkim informuję, a gdy mnie tu nie ma, cóż wtedy też nie specjalnie się przejmuję tym, że ktoś może tu wejść no bo tak szczerze co stąd zabierze? Łóżko? No go byłoby szkoda, ale niczego poza nim.
- Nie musisz się martwić, nigdy jeszcze nic mi się nie stało w domu - Powiedziałem, uśmiechając się szeroko.
- Na tę chwilę nie ale później kto wie, co się wydarzy, różni ludzie, wysyłając różnych ludzi, którzy chętnie pozbywają się tych, którzy wtykają nos w nie swoje sprawy - Wytłumaczył, na co kiwnąłem ze zrozumieniem głową, w sumie to może mieć rację, z resztą nie może a ma na pewno, on w końcu jest z tych, którzy zdecydowanie nie raz czy nie dwa byli narażeni na niebezpieczeństwo ze strony złych ludzi, dlatego dobrze by było, gdybym zaczął go słuchać, aby nie narazić na niebezpieczeństwo ani jego, ani mnie samego.
- Dobrze w takim razie będę zamykał drzwi - Obiecałem, całując go w czoło, zdejmując z ciała bluzę, którą miałem narzuconą na ramiona. - Wiesz, nie spodziewałem się ciebie tutaj dziś, dlatego nie mam żadnego konkretnego pomysłu na obiad - Przyznałem, nie specjalnie nawet nająć ochotę coś zjeść, co prawda dziś nic nie zjadłem, ale byłem tak zły na mojego nowego kompana, którego imienia nie mogę zapamiętać za to, co robi, że i nawet na głód nie zwracam uwagi.
- A miałeś w ogóle w planach coś zjeść? - Podpytał, unosząc jedną brew ku górze, z widocznym zaciekawieniem w oczach.
- Szczerze? - Na to pytanie pokiwał twierdząco głową. - Nie za bardzo jestem głody, a więc raczej nie - Przyznałem, dostrzegając jego krytyczne spojrzenie.
- Tego się właśnie spodziewałem, nic nie jeść, trzeba cię ciągle z tym pilnować - Westchnął ciężko, wskazując na stół. - Przyniosłem jedzenie, musisz je tylko odgrzać - Dodał po chwili.
No i co miałem zrobić? Bez gadania zabrałem jedzenie ze sobą, odgrzewając je tak, jak sobie tego życzył.
- To ten list z twoim herbem? - Zapytałem, gdy tylko postawiłem na stole odgrzane jedzenie wraz z gorącą herbatą.
- Tak - Odpowiedział, czym wywołał moje zainteresowanie, wciąż go nie otwarł? Ciekawe, kiedy to uczyni.
- I jeszcze go nie otworzyłeś? - Dopytałem, zaciekawiony unosząc jedną brew.
- Nie, wolałem zrobić to przy tobie - Stwierdził, na co kiwnąłem głową.
- To śmiało otwieraj go - Zachęciłem, siadając obok niego przy stole.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz