Po wypowiedzianych przez niego słowach zacząłem się zastanawiać, co takiego chce robić w balii, to znaczy ja doskonale wiedziałem, co mu tam chodzi po głowie, ale szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się, że wpadnie na coś takiego, w końcu jest takim grzecznym i niewinnym paniczem, a tu sam wpada na takie pomysły, najwidoczniej spodobało mu się uprawianie seksu gdzieś poza łóżkiem.
- W takim razie chętnie sprawdzę co tracę - Wyszeptałem, nim odsunąłem się od niego, chwytając jego dłoń, pomagając wstać z łóżka.
Daisuke uśmiechnął się do mnie głupkowato, idąc do łazienki, gdzie wspólnie przygotowaliśmy cieplutko kąpiel do której wspólnie weszliśmy.
Mój panicz, gdy tylko znalazłem się tuż za nim, odwrócił się w moją stronę, łącząc usta w namiętnym pocałunku, pozwalając mi przyciągnąć się bliżej, siadając okrakiem na moich nogach.
Zadowolony mocniej zacisnąłem dłonie na jego biodrach, pocałunkami schodząc na jego szyję i klatkę piersiową, wchodząc w niego bez ostrzeżenia.
Mój panicz jęknął cicho z podniecenia, wślizgując dłonie w moje włosy.
Kochaliśmy się w balii, przez dłuższy czas nim woda stała się zimna a my mogliśmy przenieść się do łóżka, gdzie kochaliśmy się dalej, korzystając, a jednocześnie nadrabiając to, co zostało przez nas stracone, przez ten dłuższy czas, wywołane przede wszystkim moją zmianą w zwierzaka, a i wcześniej brakiem czasu na zbliżenia.
Nasz seks był naprawdę cudowny, a jednocześnie jeszcze bardziej wykańczający, to właśnie po nim potrzebowaliśmy trochę czasu, nim doszliśmy do siebie po tym stosunku.
Przytuleni do siebie, odpoczywaliśmy w swoich ramionach, robiąc sobie krótką drzemkę która obojgu nam bardzo się przydała.
Budząc się może godzinę później, poczułem się znacznie lepiej, to znaczy nie żebym przed snem czuł się źle, po prostu byłem zmęczony, w tej chwili jednak miałem mnóstwo energii i ochoty do kontynuowania dnia, dnia, który powoli zaczął się już kończyć, a to oznaczało, że mimo wielkiej niechęci musieliśmy stąd ruszyć do domu, a wszystko dlatego, że jutro muszą wrócić do pracy. Ach jak wiele bym dał, aby spędzić tu z nim kilka dni. Kilka dni sam na sam z dala od cywilizacji, tu było naprawdę cudownie, cisza i spokój. A więc czy coś więcej było nam potrzebne? Nie, nam tu wystarczyło być tylko razem.
Podnosząc się do siadu, a rozciągnąłem leniwie, a zastygłe mięśnie zerkając na mojego ukochanego panicza, który już po chwili otworzył swoje piękne oczy, przyglądając mi się uważnie.
- Czemu mi się przyglądasz? - Podpytał, podnosząc się do siadu, leniwie się rozciągając.
- Ja tylko podziwiam swoje dzieło, pozostawione na twoim ciele - Powiedziałem, a on, gdy tylko usłyszał moje słowa, wstał z łóżka, podchodzą do lustra stojącego w tej jakże przytulnej sypialni.
- Znów zrobiłeś mi malunki - Mruknął gdy tylko stanął przed lustrem, pusząc słodko swoje policzki.
Rozczulony, a jednocześnie troszeczkę rozbawione również wstęp z łóżka, aby podejść do niego bliżej.
- Tak, ale spójrz na to z drugiej strony, zrobiłem je równiusieńko. A więc tak jak ty jesteś idealny, tak i malinki na twoim cudownym ciele są idealne, tak jakbyś sobie tego życzył - Wyznałem, stając za nim, aby ucałować jego kark przytulając się do jego cudownego ciała, nie przejmując się tym, że oboje byliśmy wciąż nadzy, bo niby czemu miałbym się przejmować? W końcu oboje zdążyliśmy już poznać swoje nagie ciała.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz