Potrzebowałem chwili, aby zdać sobie sprawę z tego, że nie jestem tu sam, a mój mąż właśnie coś do mnie mówił, nie wiem co, bo nic nie słyszałem, tylko widziałem ruch ust, a to ciekawe, może mi si to śniło? No tak mogło mi się to śnić, na pewno mi się to śniło, bo gdyby było inaczej, przecież dobrze bym go słyszał prawda? Mrugając kilkukrotnie oczami, zamknąłem je ponownie, bo przecież spałem, może sobie coś wymyśliłem, nie byłem pewien, nagle poczułem czyjeś dłonie ściskające się na moich ramionach, lekko mną poszturchując.
- Miki, hej obudź się - Usłyszałem, ponownie otwierając swoje oczy, teraz słysząc już dobrze jego głos, podnosząc się do siadu.
- Co...co się stało? - Zapytałem, kładąc delikatnie dłoń na nogach, aby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy, którą zrobić sobie mogłem, gdybym tylko zapomniał o swojej dłoni.
- Jesteś strasznie rozpalony, dobrze się czujesz - Podpytał, trzymając wciąż dłonie na moich ramionach, gdybym przypadkiem miał mu opaść na poduszkę, ale czy bym opadł? Nie raczej nie trzymałem się w miarę prosto i raczej nic mi nie było, nic poza tym, że było mi strasznie gorąco, trochę tak, jakbym płonął żywym ogniem, a przecież nie płonąłem, nic mi nie było tylko było gorąco.
- Nic mi nie jest - Przyznałem, uśmiechając się do niego słabo, chyba nie do końca przekonują go tym gestem, a przecież tak się starałem, ale coś chyba mi nie wychodziło za bardzo.
- Oczywiście, że nic ci nie jest, tylko jesteś rozgrzany i ledwo jesteś w stanie mnie usłyszeć - Odparł, kładąc mnie na poduszce. - Przygotuję ci zimną kąpiel lesz spokojnie - Poprosił, wychodząc z naszej sypialni, zapewne idąc przygotować mi zimną kąpiel, ale po co? Przecież ja nie chciałem, a nawet nie potrzebowałem, chciałem to ja tylko spać.
Ziewając cicho, przewróciłem się na drugi bok, chcąc nadal spać i pewnie by tak było, gdyby nie Sorey, który wrócił, nim zdążyłem zasnąć, wyciągając mnie z tego cudownie cieplutkiego miejsca.
- Ja nie chce do wody, chce do łóżka - Ziewnąłem cicho siadając na krzesełku znajdującym się w łazience.
- Pójdziesz spać, obiecuję, ale najpierw musimy cię troszeczkę ochłodzić - Stwierdził, po czym zdjął z mojego ciała ubranie, aby nie zasłaniały dostępu do mojego ciała, pomagając mi wejść do lodowatej wody, w której również mógłbym zasnąć, obojętnie gdzie bylebym po prostu mógł to zrobić.
- Posiedź tu sobie trochę, wrócę niedługo, a na razie muszę zająć się dziećmi - Powiedział, całując mnie w czoło, opuszczając łazienkę, w której zostałem sam, zamykając swoje oczy, oddając się w całości lodowatej wodzie.
Ziewnąłem cicho, odpływając do krainy snów, nie przejmując się tym, że mógłbym zanurzyć się pod wodą, w końcu nic mi się nie stanie tym akurat przejmować się nie musiałem.
- Miki? - Usłyszałem, czując dłoń na głowie przyjemnie wybudzającą mnie ze snu. - Jak się czujesz? - Zapytał, gdy tylko zobaczył, że na niego patrzę.
- Już mi lepiej chce już wyjść zimno mi - Odparłem, czy zaskoczyłem mojego męża, ale dlaczego? Nie rozumiem.
- Zimno ci? - Zapytał zdumiony, gdy pomógł mi wyjść z balii, porządnie owijając mnie ręcznikiem.
- Tak no i chce mi się spać - Dodałem, cicho przy tym ziewając, chcąc już się ubrać, wślizgnąć się pod ciepłą pierzynkę i pójść spać, niczego więcej już nie było mi potrzeba.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz