Nie wiem, jak to się stało, ale w jednej chwili jeszcze czułem, jak Haru głaszcze mnie po głosach, co było niewiarygodnie przyjemne i miłe, a w drugiej, kiedy już otworzyłem oczy, było ciemno. I nie było głaskania po włosach. Ale Haru był, to akurat doskonale wiedziałem, gdyż moja głowa dalej była na jego klatce piersiowej. Lekko zaspany podniosłem głowę, rozglądając się po ciemnym pokoju. Ktoś ze służby tutaj musiał być, bo w kominku tlił się ogień, a wcześniej się nie paliło. Tak, teraz to dopiero wśród służby zawrze, a ja będę musiał znosić głupkowate uśmiechy czy spojrzenia. Nie, żeby mi to przeszkadzało, już jestem trochę przyzwyczajony, ale Haru? Haru chyba nie. Wnioskowałem to po tym, że przerwał pocałunek za wcześnie, słysząc kroki służącego. Chociaż, może po prostu nie lubi całować się tak na widoku? W sumie, rozumiałem to, i całkowicie podzielałem, takie rzeczy powinno robić się w przestrzeni prywatnej, nie na oczach innych. Oczywiście są wyjątki, jak na przykład pokazanie innym osobom, czyli takiemu Ryo, gdzie jest ich miejsce.
Powinienem się podnieść? Prawdopodobnie. Ale czy mi się chciało? Niekoniecznie. Dlatego więc czekając na to, aż Haru się przebudzi, zacząłem rysować na jego klatce piersiowej szlaczki. Bardzo dobrze, że mieć go znów przy sobie. I dobrze, że nie stała mu się żadna krzywda. Nie wiadomo, jakby się to skończyło, a tak? Tak nic mu się nie stało, ja przeżyłem, więc wydarzył się najbardziej optymistyczny scenariusz, jaki tylko mógł się wydarzyć. Co prawda, dzisiaj się mu stała krzywda, ale nic z tym zrobić nie mogłem. Gdybym tam był, na pewno nie pozwoliłbym na to, by coś mu się stało, no ale mnie nie było. Jak tylko dowiem się, że znów coś mu się stało z powodu tego nowego, zrobię wszystko, by ich rozdzielić.
- Nie za dobrze się bawisz? – usłyszałem w pewnym momencie.
- No właśnie nie. Trochę nudno – przyznałem, ale nie spojrzałem na niego, tylko dalej rysowałem wymyślne szlaczki. – Chciałbyś jutro skorzystać z wolnego? – zapytałem, nagle wpadając na pomysł. Znaczy, w sumie nie nagle, bo od wczoraj trochę myślałem nad tym myślałem, ale nie sądziłem, że wprowadzę tak szybko ten plan w życie. W sumie, to nie wiem, czy go wprowadzę... wszystko zależy od jego odpowiedzi.
- A co masz na myśli? – spytał, marszcząc brwi.
- Przejażdżkę konną. Znów dostałbyś Rain, więc nic złego by ci się nie stało – odpowiedziałem, patrząc na niego, oczywiście nie mówiąc mu całej prawdy. Zamierzałem go zabrać do letniej rezydencji, gdzie czekać na nas będzie obiad nad jeziorem. W moim planie miało się to zdarzyć wieczorem, bo ponoć tak jest bardziej romantycznie, ale on musi pojutrze iść do pracy, więc niestety tego samego dnia trzeba będzie wrócić. Przynajmniej spędzimy trochę czasu razem, i to we względnej prywatności. No i udowodnię mu, że potrafię być romantyczny.
- Myślę, że to nie jest taki zły pomysł – zaczął, a ja wstałem z łóżka, doskonale wiedząc, że mam niewiele czasu, aby wszystko ogarnąć.
- Poczekaj chwilę, muszę wykonać kilka poleceń. I jeszcze zorganizować nam kolację. Masz na coś ochotę? A, i Koda przyszedł z tobą? – dopytałem, chcąc wiedzieć, czy także tym małym czortem nie trzeba będzie zająć.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz