Czy ja chciałem tu zostać? Nie wiem, czy koniecznie tu, ale z nim już tak a skoro on jest tu, to ja też chce tu być no, mimo że jego babcia najchętniej by mnie stąd wyrzuciła, ona ewidentnie mnie nie trawiła i wolała, abym zniknął, no cóż z tym problemem musi poradzić sobie już sama.
- Zostanę, jutro mam wolne o ile nic się w pracy nie zmieni, dziś w sumie też miałem mieć wolne, ale z powodu małej ilości pracowników musiałem do pracy przyjść, a więc o ile nic się nie zmieni, to oznacza, że nie śpieszy mi się do domu, no, chyba że zaraz pojawi się tu twoja babcia, z nią nie chce zadzierać - Przyznałem, zgodnie z prawdą nie chcąc mieć bliskiego spotkania z jego babcią.
- Spokojnie tu raczej nie przyjdzie - Stwierdził, wstając od stołu, wołając służbę, aby zabrali puste już talerze.
- No nie wiem, przypominam ci o jej przybyciu do twojego pokoju, gdy byłe psem wtedy złościła się na mnie za to, że jestem tu jako pies, a teraz może się złościć, bo w ogóle tu jestem i wkurzy się na ciebie, bo nie tylko dlatego, że ja tu jestem, ale dlatego, że ci nie przeszło spotykanie się ze mną - Odparłem, patrząc na niego z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- I szybko nie przejdzie - Stwierdził, podchodząc bliżej mnie, chwytając za koszulę, zmuszając do schylenia się i wyrównania naszych twarzy.
- Ach tylko głupoty ci w głowie - Odgryzłem się, zbliżając do jego ust, aby połączyć je w zachłannym, ale szybkim pocałunku, który przerwał nam służący pukający do drzwi, musząc zachowywać się normalnie, odsunęliśmy się od siebie.
Mężczyzna zapytał, czy smakowało, a gdy tylko zgodnie odpowiedzieliśmy, że tak mężczyzna obdarował nas szczery uśmiechem i wyszedł, zostawiając naszą dwójkę samą.
Rozbawieni tym wydarzeniem zajęliśmy kanapę, na której wcześniej przebywaliśmy, mogąc spokojnie porozmawiać o każdym temacie, który tylko poruszyć chcieliśmy.
- Nie chcesz może się położyć? - Zaproponował, bawiąc się moją koszulką, którą miałem na sobie założoną.
- Tylko położyć? - Podpytałem, uśmiechając się do niego zadziornie.
- Oczywiście, że tylko, jesteś pobijany, a ja nie chce twojej krzywdy - Wyznał, uśmiechając się do nie tak jak i ja do niego, co za mały złośnik z niego, oczywiście nie powiem tego na głos, bo się na mnie obrazi, ale jak sobie, tak pomyślę o tym to przecież nic złego się nie stanie.
- No dobrze, już dobrze, jeśli tylko leżenie to jakoś to przeżyję i tylko się położę - Odparłem z udawanym smutkiem, idąc grzecznie na łóżko, czekając na przyjście złośnika, który przez cały czas mi się uważnie przyglądał, a na jego twarzy widniał szczery, a jednocześnie bardzo złośliwy uśmiech.
Daisuke podszedł do mnie, a raczej do swojego łóżka, kładąc się tuż obok mnie, mogąc bez problemowo wtulić się w moje ciało, chowając w mych ramionach, zamykając swoje oczy.
- Zmęczony? - Podpytałem, głaszcząc go delikatnie po jego mięciutkich i tak ładnie pachnących włosach.
- Troszkę - Wyszeptał ale ja miałem o tym zupełnie inne zdanie, mój panicz był zmęczony i to bardzo zmęczony, wygląda na to, że ktoś tu nie przespał całej nocy, a to nie dobrze, mój biedaczek niech sobie śpi a ja przy ni będę teraz i zawsze tak długo, jak tylko będzie tego chciał.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz