Na jego pytanie od razu kiwnąłem głową, mimo, że nie czułem się tak pewnie, jak Haru by chciał. Byłem wściekły na szefa za jego bezczynność, wściekły na babkę za jej tajemnice względem mnie, wściekły na Buntę za zamordowanie prawdopodobnie obojga rodziców... tylko Haru nie doprowadza mnie do szewskiej pasji, a wręcz przeciwnie, jego dotyk i głos uspokaja mnie. Minimalnie, ale jednak czując jego ciepłą dłoń na swoim policzku, trochę było mi lepiej.
Z jednym jednak miał rację, musiałem się ogarnąć i uspokoić, albo chociaż wyglądać jak ktoś, kto potrafi zachować kamienną twarz w każdej sytuacji. Nie miałem też za bardzo innego wyjścia, musiałem się ogarnąć, by móc zająć się tą sprawą. W końcu, głównie po to tutaj przyszedłem, by rozwikłać sprawę śmierci moich rodziców, która już od lat wydawała mi się podejrzana. I teraz, kiedy jestem tak blisko, na pewno na pewno nie odpuszczę.
- Musimy się spieszyć, nim ktoś znów nas nie ubiegnie – powiedziałem, także ściskając jego dłoń, a następnie, dalej go oczywiście trzymając, ruszyłem w stronę dobrze znanego mi domu.
Haru nic nie odpowiedział, ani mnie nie zatrzymywał. Wcześniej zauważyłem, że był taki trochę zaskoczony moim zachowaniem, i nie mogłem się mu dziwić. Czuję się przy nim swobodnie, a skoro czuję się swobodnie, to pozwalam sobie na okazywanie emocji, czy tych pozytywnych, czy też mniej pozytywnych, jak właśnie wściekłość. Może problem tkwi w tym, że czuję się przy nim za swobodnie? Co prawda, sam mi mówił, że przy nim nie muszę się z niczym powstrzymywać, ale kiedy to nam obu nie wychodzi na dobre, to jednak muszę się hamować.
Po kilku minutach dotarliśmy do domu Bunty, który dalej był pilnowany przez chyba tę samą dwójkę mężczyzn. Chyba, bo dla mnie oni wszyscy podobnie wyglądali. Nigdy nie przykładałem większej uwagi do wyglądu innych osób, i jeżeli ten ktoś nie zaintrygował mnie czymś, jak na przykład swoim zachowaniem czy wyglądem, to długo w mojej pamięci nie posiedzieli. I jak teraz tak patrzyłem na tę dwójkę, to zacząłem się zastanawiać... czy Haru powinien tu być? Stawka była wysoka, a jego ta sprawa tak jakby nie dotyczyła. Czemu więc on miałby ryzykować? Może powinienem mu wymyślić inne zadanie? Czasochłonne, z dala od tego miejsca i bezsensowne, ale też jednocześnie za szybko nie może się zorientować, że jest bezsensowne. Wtedy będzie bezpieczny, i to pod każdym względem, także ze strony szefa, bo to ja będę robił coś nielegalnego, nie on. No i jak mnie się coś stanie, to będzie tylko i wyłącznie moja wina... Tak, na pewno nic mu się nie stanie, a to miało dla mnie jeszcze większy priorytet niż moje zdrowie.
- I jaki masz pomysł? Rzucisz im pieniędzmi w twarz? – zapytał, kiedy z odległości obserwowaliśmy chyba znudzonych mężczyzn.
- Nienajgorszy pomysł. Jakbym się tak zamachnął sakwą, może pozbawię ich przytomności. Może jednak spróbujmy czegoś mniej brutalnego, nie chciałbym ubrudzić sobie sakwy ich krwią – odparłem, cały czas intensywnie myśląc na tym, co mu tu wymyślić. – Możemy ich uśpić.
- A to niby jak? – spytał, marszcząc brwi.
- Wystarczy dodać do wina pewne zioło. A winem poczęstuje ich wynajęta przeze mnie kurtyzana. W ten sposób będziemy mieć ich na jakąś godzinę z głowy – załgałem, trochę czując się z tym źle, że go okłamuję. Nie chciałem tego robić, ale... to dla jego dobra. I będę sobie powtarzał, przez cały ten czas.
- A skąd pomysł, że w ogóle przyjmą wino od obcej kobiety? – dopytał, chyba tak lekko podejrzliwy. Albo po prostu nie wierzył w mój plan.
- Spójrz na nich. Wyglądają na strasznie znudzonych. Muszą tam stać cały dzień, nic się nie dzieje, nie mają żadnych rozkazów... i podchodzi do nich miła pani, zagaduje, kokietuje, częstuje winem... połkną haczyk, o to się nie martw. Ty zajmiesz się poszukiwaniem zioła i wina, ja poszukam im jakiejś koleżanki – mówiłem dalej, nie spuszczając wzroku z domostwa. Musiałem się tam patrzeć, bo miałem wrażenie, że gdybym spojrzał na Haru, ten przejrzałby mnie na wylot.
- A nie lepiej odwrotnie? Nie wiem, czego szukać – przyznał niechętnie.
Jaka jest najbardziej absurdalna nazwa na roślinę, jaką kiedykolwiek w życiu usłyszałem albo przeczytałem?
- Czerwonego, wytrawnego wina i głowogłówki, koniecznie ususzonej. To na zakupy – powiedziawszy to, wetknąłem mu w rękę kilkanaście złotych monet. – Do zobaczenia za kilkanaście minut – dodałem, odchodząc do niego, bo co jak co, ale ja naprawdę potrzebowałem dwóch kurtyzan, które będą mi służyły jako odwrócenie uwagi. Nie wiem też, jak szybko Haru odszuka to zioło, o ile w ogóle je odszuka, dlatego wolałem się pospieszyć.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz