poniedziałek, 27 listopada 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Zaciekawiony słuchałem tego, co miał mi do przekazania Miki, gdyż to było znacznie ciekawsze od książki. Znaczy, nie, żeby książka nie była ciekawa, ale Miki był, i ja wraz z nim, to jakoś zacznie ciekawsze było. Więc interesowały nas takie ruiny... to trochę niebezpieczne było przez te pułapki, o których miałyśmy świadomość. A my, pomimo tego, i tak się tam pchaliśmy. W tym życiu niewiele ruin zwiedziłem, w sumie to tylko dwie, obie świątynie ognia. Do jednej zaprowadził mnie Miki, bym zdobył artefakt, który pozwoli mi zostać na ziemi. I tam nie było żadnych pułapek, po prostu cały czas musiałem schodzić w dół. W drugiej już byłem z Lailah, i tam było już bardziej niebezpiecznie. Były i pułapki, i zagadki, i gdyby nie Lailah, to pewnie bym tam zginął. Ale było całkiem fajnie. 
- I nam nie przeszkadzało to, że mogliśmy zginąć? – zapytałem, przyglądając się mu z uwagą. 
- Mieliśmy to na uwadze, ale nigdy nas to jakoś bardzo nie zraziło. Poza tym, zawsze pilnowałem, by ci nic nie było – odpowiedział, na co zmarszczyłem brwi. Ja wiem, że jestem głupi, ale żeby aż tak głupi, by wpadać w każdą pułapkę po kolei. 
- Aż tak głupi byłem, że w każdą pułapkę muszę wpadałem? – zapytałem, przyglądając się mu z uwagą. 
- Byłeś troszkę taki... roztrzepany. Ale kiedyś uratowałeś Yuki’ego przed wpadnięciem w pułapkę. A ja chciałem uratować ciebie i w ten sposób oboje wpadliśmy do wody. Byłeś później przemarznięty i bałem się, że coś ci się stanie, ale na szczęście wygrzałeś się i wszystko było w porządku – odparł, wywołując u mnie jeszcze więcej pytań. 
- Yuki’ego? Wzięliśmy go na taką wyprawę? Niebyło to zbyt niebezpieczne? – dopytałem, trochę tego nie rozumiejąc. Znaczy się, nie wiem, ile Yuki wtedy miał lat, ale musiał być dzieckiem. W końcu, to musiało być zanim pojawiła się Misaki, i Merlin, czyli... dawno temu, według moich obliczeń. 
- Yuki nie chciał wtedy zostać w zamku, a że już troszkę większy był postanowiliśmy go wziąć ze sobą. My byliśmy zdecydowanie młodsi, kiedy rozpoczęliśmy naszą przygodę ze zwiedzaniem – wyjaśnił, na co pokiwałem głową. Nie wiem jednak, czy powinniśmy równie wcześnie narażać nasze dzieci na jakieś niebezpieczeństwa. To było dosyć takie nieodpowiedzialne z naszej strony. Chyba. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- Więc ta książka jest najstarsza, jaką mamy? – zapytałem, wracając trochę do poprzedniego tematu. Wychodzi na to, że książka, którą trzymam w rękach, jest u nas ponad trzydzieści lat. A to sporo. Więcej, niż ja mam teraz. 
- Są jeszcze Niebiańskie Kroniki – odparł, a ta nazwa coś mi mówiła. Tylko co? – Tę książkę mamy od dziecka i zanim ją dostaliśmy, była już stara. I czytałeś ją chyba tyle razy, że znałeś ją na pamięć – powiedział, wstając z łóżka, by podać mi właściwą książkę. I ona to dopiero była stara. Ale kiedy ją otworzyłem, wszystko było czytelne, a żadna strona niezniszczona. Tylko ta okładka taka trochę styrana była. 
- Mam wrażenie, że już ją czytałem – powiedziałem po delikatnym przejrzeniu kilku stron. Bałem się, że jeżeli zrobię to niedelikatnie, to zaraz ją porwę. – Byliśmy w tej świątyni? – podpytałem zaciekawiony, zatrzymując się na rycinie przedstawiającą wspaniałą świątynię, która wydawała się być położona gdzieś w górach, i to tak całkiem wysoko. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz