Kupując wszystko, co potrzebne było dla naszych maluchów, zadowolony opłaciłem całą należność, zerkając na męża, który trzymał w dłoni ładnie złożoną koszulę, której nie chciałem, a mimo to dostałem, jemu to naprawdę ta stara koszula przeszkadzała, co jeszcze było ciekawsze, w drugiej dłoni trzymał doniczkę z kwiatkiem a dokładnie z różą, która wyglądała naprawdę pięknie.
- To dla mnie? - Zapytałem, zerkając na kwiatek w doniczce.
- Tak, mam nadzieję, że ci się spodoba, posadzisz sobie ją w ogrodzie - Zaproponował, wywołując uśmiech na moich ustach, jak on mnie dobrze znał, mój cudowny facet.
Zadowolony ucałowałem go w policzek, przekazując torbę z ubraniami dla dzieci, musząc zrobić coś jeszcze.
- Możesz podejść z dziećmi do tamtego stoiska, kup im jakąś zabawkę a ja pójdę się jeszcze, za czym rozejrzeć - Poprosiłem, nie chcąc mężowi wprost powiedzieć, że coś mu kupię, niespodzianka to niespodzianka nie może dowiedzieć się przed czasem.
- Jesteś pewien? - Zapytał, przyglądając mi się z widoczną niepewność w swoich oczach, zdecydowanie za bardzo się martwi, to nie było konieczne, przecież nic mi się nie stanie, cały czas będę w pobliżu..
- Hym? Tak, tak idź, zaraz do was dołączę - Zapewniłem, całując go w policzek, uśmiechając się przy tym łagodnie do męża, odchodząc od nich na chwilę, aby zajrzeć do małego stojącego na boku stoisko z książkami.
- Dzień dobry - Przywitałem się grzecznie ze sprzedawcą, przeglądając leżące na małym stolicy książki.
- Dzień dobry, szuka pan czego konkretnego? - Zapytał od razu, nie dając mi nawet się rozejrzeć, nie lubiłem tego w ludziach, nie lubię, gdy ktoś tak szybko wręcz mnie atakuje, nie dając mi się rozejrzeć.
- Czegoś związanego z ruinami - Przyznałem, z niewiadomych powodów wywołując uśmiech na jego twarzy.
- Dobrze się składa, mam tu akurat jedną bardzo ciekawą książkę - Odparł,na chwili znikając mi z oczu, aby już po chwili wrócić z książką. - Starożytne Ruiny najnowsze kolekcja powinna się panu spodobać - Stwierdził, podając mi książkę, przyjrzałem się jej uważnie, przeglądając na szybko stronę po stronie.
- Biorę - Odezwałem się, zadowolony już po chwili zakupując książkę, którą schowałem, aby dać ją mężowi.
Zadowolony wróciłem do moich bliskich, dostrzegając trzymane przez dzieci zabawki.
- Możemy już iść - Odezwałem się, podchodząc do moich bliskich, od razu zostając zarzucony pytaniami, odpowiadając na wszystkie pytania, wróciliśmy do domu, gdzie od razu przygotowałem z mężem obiad, który wspólnie zjedliśmy, a po posiłku zabraliśmy dzieci na ogródek, gdzie ja mogłem posadzić mojego pięknego kwiatka, a mój mąż w tym czasie zajmował się dziećmi, które trzeba było dobrze wymęczyć, aby szybko poszły spać..
Do wieczora przebywaliśmy na dworze, chcąc zmęczyć dzieci, które w końcu padły nie mając nawet ochoty na kąpiel, no nic, wykąpiemy je jutro, dzisiaj niech już po prostu idą spać.
Mając już spokój od naszych maluchów, mogliśmy zażyć oczywiście wspólną kąpiel, po której Sorey zmusił mnie do ubrania nowej koszuli, co uczyniłem tylko dlatego, że moja stara koszula została przez niego wyrzucona.
- Mam coś dla ciebie, mam nadzieję, że ci się spodoba - Odezwałem się, gdy tylko znaleźliśmy się w naszej sypialni, z szafki wyciągając książkę, którą wcześniej tam przed nim schowałem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz