W czym niby potrzebna była moja pomoc? Ja nic robić nie robiłem i nie zamierzałem robić, jak chodzi o przygotowywanie kąpieli. Nie, żebym nie potrafił tego robić, ale po co, skoro mogę poprosić o to jedną z pokojówek? Za coś im płacę w końcu, a ten czas mogę spędzić z Haru. Albo na sortowaniu tych nieszczęsnych listów, które przez moje szybkie ukrycie ich trochę się pomieszały. Przed jutrzejszym wyjazdem będę musiał na wszelki wypadek przekazać je Suzue. Babka raczej nie szpera mi po rzeczach, a przynajmniej tak mi się wydaje, nigdy nie zauważyłem, bym miał kiedykolwiek rzeczy w innych miejscach po powrocie do pokoju. Wolę jednak nie ryzykować.
- To jest niepotrzebne. Siadaj i rozgość się. Może się z Damą przywitaj, nie witałeś się z nią i smutno jej teraz – powiedziałem, podchodząc do biurka, by zabrać się za układanie tych papierów. – Proszę – dodałem, słysząc ciche pukanie do drzwi. I tak jak się spodziewałem, do pokoju weszła młoda dziewczyna, pokojówka, niosąc komplet ubrań do spania dla Haru. Nie będzie w końcu spał w tym samym ubraniu, co tu przyszedł. Będzie mu niewygodnie. I na pewno jest to niehigieniczne. Co innego drzemka, a co innego przespanie całej nocy.
- Proszę, to dla pana – odezwała się, podchodząc do zaskoczonego Haru.
- Dziękuję – odezwał się niepewnie, biorąc ubranie do rąk. Dziewczyna ukłoniła się lekko z uśmiechem, znikając w łazience. – Twoja babcia w ogóle wie, że tu jestem? – podpytał, podchodząc do mnie i przyglądając się, co ja takiego tu robię.
- Nie mam pojęcia. Jeżeli nikt ze służby jej o tobie nie powiedział, no to nie. Nie przejmujesz się nią za bardzo? – dopytałem, wkładając te obrzydliwe listy do odpowiednich kopert.
- Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia wolałbym nie zaleźć jej za skórę – odparł, a ja nie mogłem się z nim nie zgodzić. Bunta miernie skończył, i jest trochę prawdopodobne, że nie tylko on tak skończył, chociaż ja w życiu mojej babki o zlecenie morderstwa bym nie podejrzewał. Była wredna, była oschła, ale też jednocześnie była bardzo dumna, nie powiedziałbym, że brnęłaby w takie brudne interesy.
- Jak słyszałeś ją ostatnio, głównie zależy jej na tym, bym doczekał się potomka, oczywiście męskiego, by nasz ród mógł dalej trwać – wyjaśniłem, chowając poukładane listy do szuflady. Jutro otworzę list z moją pieczęcią. Jak wrócimy. Nie chcę sobie psuć za wcześnie humoru. Chcę na razie cieszyć się obecnością Haru.
- A ty chcesz mieć dzieci? – dopytał, a jego pytanie trochę mnie zaskoczyło.
- Czy chcę, czy nie chcę, to nie ma znaczenia, bo nie nadaję się na rodzica. A nie chciałbym, by moje dziecko później przeze mnie cierpiało i męczyło się z takim beznadziejnym rodzicem – odpowiedziałem po chwili zastanowienia.
- Kąpiel przygotowana – usłyszałem za sobą.
- Dziękuję, możesz odejść – powiedziałem tak trochę z przyzwyczajenia. Raz Haru zwrócił mi uwagę i jakoś tak się nauczyłem, i w stosunku do niego i w stosunku do służby. – Co się tak szczerzysz? – zapytałem, kiedy dziewczyna opuściła nasz pokój. Znaczy, mój, ale skoro on tu jest, o to wtedy jest już nasz.
- A bo się cieszę, że udało mi się cię wychować – odpowiedział, szczerząc się jeszcze bardziej.
- Jak cię kijami okładali, to w łeb cię nie walnęli przypadkiem? – odpowiedziałem pytaniem, lekko pusząc policzki. Za dużo sobie przypisuje, i jeszcze sugeruje mi, że kulturalny nie byłem, dopóki on mnie nie wychował.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz