piątek, 24 listopada 2023

Od Daisuke CD Haru

 Faktycznie, to jedno musiałem mu oddać, malinki na mojej szyi były zrobione symetrycznie. Czy jednak to poprawiało jakkolwiek sytuację? Nie wydaje mi się. Te czerwone plamki kuły w oczy strasznie, a to nie one miały przyciągać wzrok, tylko moja twarz, bo to ona moim głównym atutem była. No nic, ten okropny fakt jakoś przeboleję. Już trochę nauczyłem się żyć z tymi malinkami i przyzwyczaiłem się jako tako do wzroku ludzi, bo chyba moje zdanie na ten temat i tak to niewiele obchodzi. W końcu, gdyby coś sobie z niego robił, to już nie miałbym więcej malinek na szyi. 
– Przynajmniej tyle dobrego – przyznałem, poprawiając swoje włosy, gdyż oczywiście po którymś stosunku straciły swoje idalne ułożenie. – Musisz się zbierać – dodałem zauważając, że na dworze już powolutku się ciemno robiło. Chyba jednak konie trzeba będzie trochę pospieszyć, jeżeli nie chcemy wrócić do domu ciemną nocą. W nocy jest zimno, ja i zimno się za bardzo nie lubimy. 
– Ja muszę się zbierać? – powtórzył, unosząc w zastanowieniu jedną brew. 
– To nie ja muszę jutrzejszego dnia opiekować się bratankiem szefa. Czy tam siostrzeńcem. Ja mógłbym tu zostać – odpowiedziałem, przyglądając się jego twarzy, która zachwytu nie wyrażała. I ja doskonale to widziałem, i rozumiałem. Też by mi się nie chciało. – Ale wrócę z tobą. Znaj moją wspaniałomyślność – odparłem, odsuwając się od niego, by zabrać się za ubieranie się. W końcu, ileż to można stać nago? Ja wiem, że jestem piękny i możnaby się we mnie patrzeć w nieskończoność, ale nie przesadzajmy. Poza tym, bez ubrań bardzo szybko się marznie. 
– Hej, może odrobinka czułości? – odezwał się z pretensją, na co zmarszczyłem brwi. 
Brakuje mu czułości? Czy w ostatnich godzinach nie dałem mu jej wystarczająco? Chyba jeszcze w życiu nie pokazałem tyle pozytywnych emocji, co w tym dniu. Zorganizowałem randkę, tu go przytuliłem, tu pocałowałem, tu za rękę chwyciłem... nie robiłem tego z przymusy, robiłem to, bo czułem, że właśnie tego chcę, oczywiście. W życiu bym się do takich rzeczy nie zmusił. Skoro jednak uważał, że to, co mu teraz okazałem do tej pory to za mało, to powiedzmy, że troszkę to nadrobię. Wróciłem na chwilę do niego, wysunąłem dłoń w jego włosy i zniżyłem jego głowę tak, by móc komfortowo wpić się w jego usta. Nie ma mowy, że bym stanął na palcach, by gdziekolwiek dosięgnąć. To uwłaczające. 
– Lepiej? – spytałem, kiedy po namiętnym pocałunku odsunąłem się od niego, podgryzając na koniec jego dolną wargę. 
– Mhm – wymruczał, tym razem już strasznie zadowolony. 
– Więc się zbierajmy. Nie chcę wracać do domu po ciemku. Jeszcze przez to zmarznę i zachoruję – odpowiedziałem, wkładając na nogi bieliznę oraz spodnie. 
– Nie zmarzniesz, bo cię porządnie rozgrzeję – wyszczerzył się głupkowato, także od niechcenia zabierając się za ubieranie. 
– Oczywiście, i jutro nie dobudzę cię do pracy. A przypominam, że ode mnie jednak trochę dłużej się idzie niż od ciebie – powiedziałem, zapinając guziki koszuli. Zdecydowanie na koniec z takimi przyjemnościami, bo naprawdę mi jutro nie wstanie, więc za karę pewnie dostanie jakąś papierkową robotę, której nie cierpi. Tak więc to tylko dla jego dobra.

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz