Spojrzałem na odchodzącego Daisuke, zastanawiając, ale co to w ogóle ma być za roślina, bo szczerze mówiąc, o takiej nigdy nie słyszałem, a wydawało mi się, że trochę się na nich znam, no nic, może fakty? Chyba tak, no dobrze skoro już wiem, że mam zdobyć chwila, chwila co ja chciałem, to znaczy miałem mu przynieść za roślinę? Głowogłówek no tak, ta nazwa jest tak absurdalne, że nie jestem pewien czy aby to wszystko nie jest jakimś oszustwem jednak, czy Daisuke by mi coś takiego zrobił? Nie no przecież by mnie nie oszukał, on taki nie jest. Idąc więc do miasta, postanowiłem zajrzeć do zielarza, to zrobię jako pierwsze, wino jest akurat najprostszym do zakupienia, ale zioła, zioła były już problematyczne przynajmniej dla mnie, ale co to dla zielarza.
Wchodząc do małego, zatęchłego i do tego okropnie śmierdzącego sklepiku musiałem na chwile zatkać nos, aby nie czuć tego okropnego zapachu który się tu unosił w górze.
- Witam, w czym mogę ci pomóc? - Zapytał starszy brodaty mężczyzna, wychodząc z bocznego pomieszczenia łączonego z tym zatęchłym miejscem.
- Dzień dobry, może to zabrzmi dziwnie, ale potrzebuję Głowogłówka - Powiedziałem, wywołując uśmiech na twarzy mężczyzny, a więc jednak coś było nie tak, coś tak czułem, że mi ta cała sprawa śmierdzi i wygląda na to, że miałem rację.
- Ktoś chyba chciał się ciebie pozbyć mój drogi chłopcze - Wyznał, a ja ogłupiałem, co miał na myśli. Głowogłówek to nazwa zwyczajowa co poniektórych gatunków roślin, nie jest to więc jedna konkretna roślina - Powiedział, a ja poczułem się jak idiota, miałem racje, coś tu śmierdziało i wzbudzało moje podejrzenia, nie pomyliłem się jednak.
- Che mi pan powiedzieć, że to nie jest nazwa jednej konkretnej rośliny? - Dopytałem, aby się upewnić, że to wszystko mi się nie przesłyszało.
- Nie chłopcze, nie jest - Zapewnił mnie, a ja poczułem jeszcze większą złość na Daisuke.
Zaciskając dolną wargę, ścisnąłem również mocno pięści, wściekły na mojego towarzysza, który wymyślił coś
tak głupiego czy on naprawdę myślał, że się nie dowiem? Nie no, on o tym właśnie myślał, dlatego właśnie wysłał mnie po roślinę, która nie istnieje, abym znalazł ją, to znaczy nie znalazł, tylko stracił czas na szukanie czegoś, czego nigdy nie znajdę.
Jak ja go tylko dorwę, to zbije na kwaśne jabłko, już ja mu wybiję z głowy takie pomysły, mogę oczywiście zrozumieć, że nie chciał mnie w to mieszać, bo to jego sprawa, bo to on powinien to zrobić, a nie ja, ale myśląc tak, robi coś naprawdę głupiego.
- Dziękuje panu - Grzecznie podziękowałem, wybiegając ze sklepiku, chcąc jak najszybciej wrócić pod dom Bunty. Niestety, gdy tylko ta dotarłem, było już za późno, Daisuke wprowadził plan w życie, a ja poczułem jeszcze większą złość, teraz mogłem tylko czekać, jeśli zbliżę się do domu Bunty, zwrócę uwagę tych mężczyzn, a to w niczym nam nie pomoże, do tego wszystkiego mogą nabrać podejrzeń, a to zagrozi znajdującemu się w środku Daisuke, niech on tylko wyjdzie i to aby wyszedł cało, bo jeśli nie to zrobię wszystko, aby sprowadzić go na ziemię i skopać dupę tak, aby znów umarł.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz