wtorek, 21 listopada 2023

Od Daisuke CD Haru

 Byłem zaskoczony tym nagłym pojawieniem się w moim pokoju, i jeszcze bardziej zaskoczony tym, co zrobił. Po wczorajszych słowach, i jego ogólnym zachowaniu myślałem, że będzie na mnie jeszcze długo zły, za... nie do końca wiedziałem, co. Teraz mi to lepiej wytłumaczył, ale nadal nie do końca byłem pewien, czy to była normalna reakcja. Tyle dobrego, że uderzył z otwartej dłoni, nie z pięści, bo wtedy nie wiem, czy dałbym się tak łatwo udobruchać. 
Nie mając nic przeciwko przytulaniu położyłem dłonie na jego plecach, odwzajemniając ten gest, wtulając też jednocześnie nos w jego koszulę. Dobrze było znów czuć jego zapach. I to jego, a nie ten psi, który dla moich nozdrzy nie był do końca przyjemny, ale znosiłem go tylko dlatego, że to był właśnie Haru. W przeciwnym razie żaden pies nie miałby u mnie tak dobrze. 
- Czułem podobnie. I dlatego tak cię odsunąłem od tej sprawy. Nie chciałem, by dotknęły cię konsekwencje. Nie było to miłe i etyczne z mojej strony, za co przepraszam, ale było to konieczne, bo podejrzewam, że gdybym cię ładnie poprosił, to byś się nie zgodził – odezwałem się, kiedy w końcu wypuścił mnie ze swych objęć. 
- Oczywiście, że bym się nie zgodził, tylko poszedł tam z tobą – odpowiedział, poprawiając jeden z moich kosmyków, który opadał na moje czoło. – Słyszałem też, że zostałeś zawieszony – dodał, a na jego twarzy zauważyłem poczucie winy. Przepraszam bardzo, ale czemu czul się winny? 
- Tak. Szef zauważył, że zniknął pęk kluczy Bunty i czekał tam na mnie, kiedy przyszedłem go odnieść. Na szczęście wróciłeś wcześniej do koszar, więc łatwo było go przekonać, że nie miałeś z tym nic wspólnego. I nie czuj się z tym źle, zakładałem, że tak może się zdarzyć. Mnie to zawieszenie w żaden sposób nie zaszkodzi, ale tobie by już mogło – powiedziałem, uśmiechając się lekko. 
- No nie wiem, czy mi nie zaszkodzi... – westchnął cicho, co mnie zaintrygowało. To jednak zaraz. 
- Jadłeś coś dzisiaj? – spytałem, przyglądając się mu od góry do dołu. Nie wyglądał najlepiej. Trochę tak, jakby się nie wyspał. Ja miałem mały problem z zaśnięciem, bo za bardzo przyzwyczaiłem się do spania z nim, no ale u mnie to się nie odznaczało, jak u niego. 
- Rano odgrzałem sobie to, co mi wczoraj wysłałeś. I też za to dziękuję – dodał, a ja tylko pokiwałem głową w zamyśleniu. Tak, to stanowczo za mało, ale i tak więcej ode mnie. Od wczorajszego dnia jakoś tak doskwierał mi brak apetytu, więc na śniadanie tylko wypiłem kawę, ale jak tak teraz już z nim pogadałem, przytuliłem się do niego, to już tak z chęcią bym coś zjadł. Zwłaszcza w jego towarzystwie. 
Zawołałem więc do siebie jednego ze służących, którego poprosiłem o przyniesienie dwóch porcji obiadu, a następnie gestem zaprosiłem Haru na kanapę. Jest moim gościem i muszę o niego zadbać. Zresztą, nawet jak nie jest moim gościem, to i tak muszę o niego dbać, bo zapomina nawet o posiłkach. Co prawda, dzisiaj nie było z nim źle, gorzej było ze mną, ale on tego wiedzieć nie musi.
- Wydarzyło się dzisiaj w pracy coś szczególnie interesującego? – zapytałem, nalewając nam whisky do szklanek, a następnie bezceremonialnie usiadłem na jego kolanach. Wpierw chciałem usłyszeć, jak jemu minął dzień, nim opowiem mu, co ja ustaliłem. Przejrzałem kilka kopert i listy zawarte w nich są wystarczająco obciążającym dowodem, by ich nadawców wtrącić do lochów. Koperty ze swoim herbem jeszcze nie przeglądałem, a to z bardzo prostego powodu, po prostu się bałem, co mogłem znaleźć w środku, dlatego to zdecydowałem pozostawić sobie na koniec. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz