To był jeden z niewielu dni, w których to miałem ochotę całkowicie się urżnąć, i to tak, by całkowicie odpłynąć. Czułem, że jednak nie powinienem się aż tak staczać przed Haru. Co prawda, raz widział mnie w stanie wysokiego upojenia alkoholowego, ale on sam był wtedy troszkę bardzo wstawiony, więc to była inna sytuacja. Zresztą, będę pijany, zrobię coś głupiego... nie, to nie jest dobry pomysł mimo, że mam na to ochotę.
Po wzięciu łyka alkoholu postawiłem szklankę na stole, by móc wrócić dłońmi do niestety już ciepłego, a nie gorącego kubka. Oczywiście jak zwykle, kiedy tutaj byłem, robiło mi się zimno. A przecież pora roku nie była jakaś bardzo zimna. Lato się kończyło, owszem, no ale dalej było całkiem ciepło. Poza tymi deszczowymi dniami, wtedy było okropnie zimno i jedyne, na co miałem ochotę to po prostu siedzenie w ciepłym pokoju przy kominku, no ale dzisiaj było słonecznie. I całkiem ciepło. Tylko nie tu. Jak zacznie robić się chłodniej, nie ma mowy, że będę spędzał tu czas. I nie ma mowy, że Haru będzie mieszkał w tak nieludzkich warunkach. Jeszcze nie wiem, jak ten problem rozwiążę, bo póki babka przebywa w rezydencji może być problem, bo nie chciałbym, by czuł się źle. Może kupię mu nowy dom? Cokolwiek, tylko nie to miejsce.
- Może rozpalić w kominku? – zaproponował, chyba zauważając, że trochę tu marznę.
- Po co? Ciepło jest na zewnątrz – odparłem, marszcząc brwi.
- Ale tobie jest zimno – zauważył, troszkę za bardzo przejmując się mną.
- Zaraz zrobisz nam romantyczną, gorącą kąpiel, a później się do ciebie przytulę i jakoś mi to wynagrodzisz. Na razie jedz. Od wczoraj niczego nie jadłeś – przypomniałem mu, nie mając problemu z tym, że trochę tu pomarznę. Byleby nie za bardzo.
Po jeszcze kilku łykach alkoholu dojadłem swoją porcję pomimo tego, że nie byłem za bardzo głodny. Nie chciałem jednak, by jedzenie się zmarnowało. W trochę posępnych humorach dokończyliśmy i posiłek, i napitki. Podczas kiedy Haru przygotował nam kąpiel, o której wspominałem, ja umyłem naczynia, trochę czując potrzebę zajęcia czymś rąk, byleby tylko nie myśleć o tym, czego się dowiedziałem. Jak teraz za bardzo będę myślał o tej sytuacji, moje sny będą paskudne, a tego wolałbym uniknąć, by przypadkiem jeszcze bardziej nie skompromitować się przed Haru. Nie wiem, czy mówię przez sen, czy nie, ale wolę się nie przekonywać.
Po kąpieli i przebraniu się w znacznie luźniejsze ubrania poszliśmy do łóżka, a przynajmniej ja poszedłem pierwszy. Haru jeszcze nakarmił Kodę i wypuścił go na dwór, podczas kiedy ja cierpliwie czekałem na to, aż do mnie wróci, a kiedy już to zrobił, z chęcią wtuliłem się w jego ciało, odnajdując spokój w jego ramionach i zapachu.
Powoli otworzyłem oczy, czując przyjemne ciepło, które biło zarówno od ciała mojego Haru, jak i od słońca, którego promienie mnie zbudziły. I też od razu, kiedy tylko otworzyłem powieki, poczułem, że coś jest nie tak. Na początku nie wiedziałem, co. Podniosłem się powoli do siadu, rozglądając się jeszcze nieprzytomnie po malutkim pokoiku, aż w końcu mój wzrok nie padł na okno. Słońce wisiało na niebie dosyć wysoko. Zwykle, kiedy wychodzimy do pracy z jego domku, wisi znacznie, znacznie niżej. Zerknąłem na mały, nakręcany zegarek na jego szafce i serce podskoczyło mi do gardła.
- Haru. Haru, wstawaj – szturchnąłem mężczyznę, który jak gdyby nigdy nic wtulił się bardziej w moje ciało, mamrotając swoje standardowe „pięć minut”. – Haru, od jakichś dwóch godzin powinieneś być w pracy – dodałem, mając nadzieję, że to go jakoś wybudzi.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz