Byłem prostym mężczyzną z niewielkimi wymaganiami, nie potrzebowałem niczego konkretnego, mógł być nawet suchy chleb nie więcej.
- Nie mam wymagań, może być, co tylko chcesz, ja tam nawet suchym chlebem się najem, a jeśli chodzi o Kode to tak, tez jest tu ze mną, nie mogłem zostawić go samego w domu - Przyznałem, mówiąc szczerze to, co myślę i to jak to wygląda.
- Suchy chleb to przeznaczony jest dla konia nie moich gości - Stwierdził, po czym opuścił sypialnie, pozostawiając mnie na chwilę samego, nie mając za bardzo co tu robić bo w końcu u siebie nie byłem, leżałem na tym wygodnym łóżku, zerkając na zegar widzący na ścianie, był już wieczór, a to oznaczało, że trochę nam się urwał dzisiejszy dzień ale czy to źle? W końcu wspólne odpoczywanie to też o odpoczywanie, a przynajmniej tak zawsze mi się wydawało, bo nie jest ważne, co robicie, ważne jest tylko to, że razem.
Podnosząc się do siadu, rozciągnąłem leniwie swoje mięśnie, wstałem z łóżka, podchodząc do okna, czekając posłusznie na mojego panicza, któremu trochę coś tam zajęło ale czy mogłem mieć do niego o to pretensję? Oczywiście, że nie, czekałem aż w końcu do mnie wróci, stojąc przy oknie i wpatrując się w otoczenie za oknem.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, odwróciłem się w ich stronę, dostrzegając mojego złośnika, który właśnie wrócił do swojego pokoju.
- Widzisz tam coś ciekawego? - Dopytał, podchodząc do mnie, stając obok przy oknie.
- Nie za wiele, na dworze jest ciemno, a ja nie widzę w ciemności - Przyznałem, uśmiechając się do niego łagodnie, chyląc się do niego, aby ucałować jego cudowne usta.
- No kto by pomyślał - A on znów musiał być złośliwym, no i jak go tu nie kochać? No nie dałoby się nie.
- Nie wiem, ktoś mądry - Wyszeptałem, szczerząc się do niego głupkowato.
- No tak, to zdecydowanie nie ty - Odparł złośliwie, podgryzając moją dolną wargę.
Ależ on jest złośliwy, no nie wiem co mam teraz z tym uczynić.
Nim zdążyłem odpowiedzieć, znów usłyszeliśmy pukanie do drzwi, za którymi już po chwili pojawiły się dwie porcję jedzonka.
Zdecydowanie mam przy nim za dobrze, tu sobie zjem coś pysznego, tu zaznam czegoś nowego i tak życie się toczy.
- Smacznego - Odezwałem się zadowolony, widząc to pyszne jedzenie, a pomyśleć, że chciałem tylko suchy chleb.
- Smacznego - Odpowiedział, zabierając się za jedzenie.
Kolacja była bardzo pyszna ale i bardzo męcząca, tak się najadłem, że znów zachciało mi się spać, rany zdecydowanie za dobre jest tu jedzenie, a ja dostaję za dużo i chyba powinienem coś z tym zrobić ale chyba raczej tego nie uczynię, nie wolno narzekać, gdy coś się pd kogoś dostaje.
Daisuke, który również już zjadł, zerknął na wielki zegar.
- Pora na kąpiel - Stwierdził, dając mi jasno do zrozumienia, że chce, abym został na noc, co prawda już wcześniej się zorientowałam, że on tego właśnie chce ale czy ja tego chcę? Tak chce, ale trochę obawiam się jego babci, oby tylko tu nie przybyła, nie chciałbym z nią zbyt bliskich kontaktów, one nie są zbyt przyjemne.
- Potrzebujesz w czymś pomocy? - Podpytałem, z natury zawsze chętny pomagać, nawet jeśli nie jest to konieczne.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz