Ruszyłem za Daisuke, nie chcąc zostać w tej sali sam, babcia mężczyzny była wściekła, a ja nie chciałem, aby ta złość odbiła się i na mnie.
- Daisuke - Wypowiedziałem jego imię, podchodząc powoli do mojego towarzysza.
- Ty to nie jesteś zbyt spostrzegawczy co? - Gdy o to zapytał, zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, co znów zrobiłem nie tam, ładnie się przecież ubrałem, dałem nawet ułożyć sobie włosy, odpowiadałem krótko i zwięźle tak jak tego chciał, zachowałem się też bardzo grzecznie, stojąc gdzieś z boku, tak, aby nikt nie zwracał na mnie uwagi, a mimo to znów zrobiłem coś nie tak, tylko co?
- Ja? No tak nie za bardzo, a co zrobiłem? - Zapytałem, chcąc, aby mi wprost powiedział, co znów tym razem było nie tak, mówię znów, bo w jego oczach zbyt często jest ze mną coś nie tak. Patrząc na to w taki sposób, zastanawiałem się, dlaczego on wciąż przy mnie jest, skoro wiecznie jest ze mną coś nie tak.
- Nie ważne - Odpowiedział, ciężko przy tym wstyd zając, oczywiście naturalnie nie odpowiadając, co zrobiłem nie tak.
I ja westchnąłem cicho na jego słowa, no cóż, trudno, chyba już tak po prostu musi być.
Nie prosząc ani nie analizując jego słów, zabrałem go do domu, tak jak tego właśnie sobie życzył, chcąc już zakończyć ten okropny dzień.
Zmęczony widziałem, że Daisuke był troszeczkę przybity tylko czym? Przecież chciał zerwać ten związek, tak? A więc dlaczego jest taki smutny? Czy coś się wydarzyło, czego ja nie zauważyłem, a zauważyć powinienem? Sam już nie wiem.
Porozmawiam z nim o tym jutro, jeśli jego humor się nie zmieni, teraz jednak oboje byliśmy zmęczeni i jedyny, o czym marzyliśmy to pójście już spać.
Dnia następnego, gdy się obudziłem, wyszedłem na spacer z psem, zaczynając myśleć troszeczkę o tym, co się wczoraj wydarzyło i chyba czegoś tu nie wczoraj nie pojąłem, Daisuke mówił, że pokochał kogoś i chciałby, spędzi z nim resztę swojego życia, w tym momencie właśnie spojrzał na mnie, o jaki rany ja jestem beznadziejny, on wyznał mi uczucie, a ja nawet nie zajarzyłem, że właśnie to zrobił, zażenowany tym, co się stało, wróciłem do domu, dostrzegając, że mój pan już nie śpi.
- Dzień dobry - Przywitałem się z nim, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Yhy powiedzmy - Mruknął, patrząc na mnie z wyrzutem, a ja doskonale już wiedziałem, dlaczego ta mina pojawiła się na jego twarzy.
Westchnąłem cicho, drapiąc się po głowie, podchodząc do niego, siadając spokojnie na łóżku, musząc w tej chwili z nim porozmawiać, na szczęście ja w porównaniu do niego potrafiłem o tym rozmawiać, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- No dobrze wiem, że jesteś na mnie zły i masz do tego prawo, zachowałem się wczoraj jak kretyn, nie wpadając na to, że mówisz to o mnie i do mnie z powodu czego chciałem cię przeprosić, ale i chciałem ci wyznać, że ja też czuje do ciebie coś więcej, pokochałem cię, mimo że nie powinienem, nasze światy są zupełnie inne, ale kocham cię i nie chce tego zmienić - Wyznałem, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem, nie chcąc, aby się na mnie dłużej gniewał.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz