niedziela, 14 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 To całe cudowne lekarstwo smakowało tak samo obrzydliwie, jak to wczorajsze. Może to jest to samo? Tylko wczoraj dostałem za małą dawkę? Nie mam pojęcia, jedyne, czego chcę, to żeby to zniknęło, nawet niewygodnie mi się siedziało, a to wszystko przez ten ogon. Przynajmniej Dama ma zabawę, bo próbuje go chwytać, kiedy macham nim na lewo i prawo. Jedyny plus posiadania tego... Czegoś. Jak to Haru się może podobać? Jak ja mogę się mu podobać w takim beznadziejnym wydaniu? W gorszym stanie bywam chyba tylko wtedy, kiedy jestem chory. Te podkrążone oczy, blada cera, tłuste włosy, i to okropne zmęczenie wymalowane na twarzy. 
– Naprawdę aż tak fascynują cię te uszy? – spytałem, czując na sobie spojrzenie swojego partnera, które troszkę mnie rozpraszało. Co w tym takiego niezwykłego? Znaczy się, to nie jest normalne, owszem, ale czy tak od razu trzeba na mnie patrzeć? Peszyło mnie to. A kiedy się peszyłem, poruszałem nerwowo ogonem. Może jednak w końcu ogarnę, jak nad nim zapanować, bo mnie irytuje strasznie. 
– No po prostu piękne są – wyszczerzył się głupio, wpatrując się we mnie jak w obrazek. Myślałem, że się już trochę przyzwyczaił do tego widoku, no ale najwidoczniej było mu za mało. 
– Jak bardzo tego potrzebujesz, to możesz je dotknąć. Tylko nie przesadzaj. Do głaskania masz prawdziwego kota, nie mnie – powiedziałem w końcu, ciężko wzdychając. Nie wiem, dlaczego jest mu to tak bardzo potrzebne do życia, ale widzę, że strasznie chce to zrobić, więc niech już to zrobi, bo nie zniosę patrzenia na niego. 
Haru uśmiechnął się jeszcze szerzej i położył dłoń na mojej głowie. Początkowo niepewnie dotykał moich kocich uszu, aż w końcu zaczął drapać mnie za jednym z nich. I to jeszcze zaczął drapać je w takim idealnym miejscu, i to było takie przyjemne, i... poczułem, jak z mojej krtani wydobywa się to kocie mruczenie, które zaskoczyło nie tylko mnie, ale i Haru. Najwidoczniej jestem kotem bardziej niż początkowo podejrzewałem. Zawstydzony swoją reakcją poczułem, jak moje poliki zaczynają się czerwienić. A może to nie ze wstydu, tylko z wściekłości? Ciężko mi stwierdzić było. Ale mruczenie momentalnie ustało. 
– Jeszcze trochę i będziesz w pełni sobą – pocieszył mnie, gładząc mnie po plecach. 
– Oby. Mam dosyć tego mruczenia i machania ogonem. Wkurza mnie to. Nie mogę nad tym zapanować – mruknąłem niezadowolony, a ten okropny ogon oczywiście poszedł w ruch. – Nie mogę nawet w pełni ubrać czy normalnie usiąść – poskarżyłem się, czując taką potrzebę. Tyle czasu milczałem i nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu będę mógł mówić. Nie sądziłem początkowo, że będą to narzekania. Na pewno nie byłyby, gdybym był normalny i piękny jak za dawnych czasów. 
– Akurat widok ciebie w szlafroku nie jest taki najgorszy – wyznał, a ja uniosłem jedynie brew w niedowierzaniu. 
To kochane, że Haru uważa mnie dalej za pięknego, no ale ja w tym wydaniu piękny wcale nie byłem. 
– Nie byłby najgorszy, gdybym mógł przykryć wszystkie te wszystkie wynaturzenia – mruknąłem, opierając głowę o jego ramię, tak po prostu pragnąc jego bliskości, gdyż mimo, że ostatnio trochę jej miałem, to było jej za mało. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz