środa, 17 stycznia 2024

Od Soreya CD Mikleo

 A więc ich zapisał... to było tak trochę do przewidzenia. Zresztą, nawet gdyby nie zdążył zapisać tamtego dnia, zrobił by to pewnie jakoś teraz na dniach. Chociaż, wtedy miałbym kilka dni, by może go przekonać, że to nie jest najlepszy pomysł...? Cóż, teraz nie ma co tego roztrząsać, ponieważ to i tak już się nie wydarzy. Dzieci na pewno będą przeszczęśliwe, kiedy o tym się dowiedzą. Ja z kolei już tak niezbyt. No ale nic, jakoś sobie z tym poradzę, nie będę miał za bardzo wyjścia w końcu. 
- Dzieciaki się ucieszą – mruknąłem, opatulając się kołderką i z lekkim zdziwieniem obserwując, jak mój mąż robi to samo. Ja wiem, że było lato, a tak konkretniej to się kończyło, no ale dalej było dosyć ciepło. Znaczy, mnie tam chłodno było już, ale to mnie. I Miki tak sam z siebie bardzo rzadko wchodził pod kołdrę. Czasem pod koc, owszem, ale pod kołdrę? Nie będzie mu za ciepło?
- Oj tak, zwłaszcza, jak trzeba im będzie zakupy zrobić. Książki, zeszyty, przybory, buciki, plecaki... trochę się tego uzbiera – wymienił, wtulając się w moje ciało, co mnie jeszcze bardziej zaskoczyło. Nie dość, że wszedł pod kołdrę, to jeszcze się do mnie przytulił, a ja do najchłodniejszych osób nie należałem. 
- Starczy nam pieniędzy na to? – dopytałem, trochę zmartwiony tym, że może nam nie wystarczyć środków. Nie pracowałem tak stale, bardziej postanawiając się skupić na mojej rodzinie. Pracowałem tak okazjonalnie, i głównie fizycznie, a to przy jakiejś budowie, a to często drwalom pomagałem, a to pomagałem kupcom w przenoszeniu ich towarów... mieliśmy także odłożoną sumkę na tak zwaną czarną godzinę, ale nie jestem taki przekonany, czy powinniśmy z nich teraz korzystać. 
- Powinno. Jeszcze będę musiał dokładniej przejrzeć wykaz podręczników. Ale powinniśmy dać sobie radę – odparł, uśmiechając się łagodnie. 
- Zaufam ci. Ale mam do ciebie jeszcze jedno pytanie – odpowiedziałem, poprawiając kosmyki opadające na jego twarz, przy okazji sprawdzając, czy nie ma jakiejś dziwnej dla jego ciała temperatury, ale wszystko wydawało się być... w porządku. Więc czemu się tak dziwnie zachowuje? – Dobrze się czujesz? – dopytałem, przyglądając się mu z uwagą i zmartwieniem w oczach. 
- Ja? Ależ oczywiście. Czuję się wręcz aż za dobrze – przyznał, mocniej wtulając się w moje ciało. 
- Ale jesteś pewien? Nie jest ci za ciepło? – dopytywałem dalej, tak nie do końca mu ufając. Gdyby się do mnie przytulał tak po prostu, to jeszcze w porządku, ale żeby wchodzić pod kołdrę w taką ciepłą pogodę? Brzmi mi to jak choroba. 
- Jest idealnie, niczym nie musisz się przejmować, po prostu się za tobą stęskniłem – wyznał, dalej wtulony w moje ciało. 
- Jeśli tak, to nie mam pytań – wyznałem, ciężko wzdychając. – Ale gdybyś źle się czuł, albo coś się działo... – zacząłem, jak zwykle o niego zmartwiony do granic możliwości.
- To mam dać ci znać, wiem, wiem – dokończył za mnie, zamykając oczy. 
- Ale mówię poważnie. Masz mi dać znać, a nie trzymać to w sobie i czekać, dopóki nie będziesz się czuł tak źle, że będziesz na krawędzi – dodałem, mając nadzieję, że to do niego dotrze. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz