Naprawdę martwiłem się o Daisuke, on nie był przystosowany do przebywania w więzieniu, tam jest zimno, ciemno i dla tego mają go za gwałciciela, a tacy naprawdę źle kończą w więzieniu.
Zmartwienie moje dostrzegł Ryo, który głośno westchnął, zwracając tym moją uwagę.
- Nie musisz się tak zachowywać, przecież nie wierzysz w jego winę, co gorsza ja też w to nie wierzę. Nie lubię go, ale wiem, że nie jest w stanie skrzywdzić bez powodu i chociaż bym chciał, aby był winny, bo go nie lubię, to źle mu nie życzę i jestem świadom tego, że nic tam nie znajdziemy - Gdy to powiedział, szczerze przyznam, zaskoczył mnie, no tego się nie spodziewałem, nie po nim, od początku widziałem, że nie lubi mojego złośnika i bałem się, że zrobi wszystko, aby mu zaszkodzić, a jednak wcale tego nie chciał, a to bardzo miłe doznanie i pozytywna zmiana nastawienia w jego kierunku..
- Jak mam się nie martwić, ten kretyn Akira chciał skrzywdzić Daisuke tylko dlatego, że już sam chciał wyznaczyć mu kare, nie wiedząc, czy na pewno to on kogoś skrzywdził - Mruknąłem, czując się podle z tym, co robimy, nie tylko usiałem zamknąć mojego panicza za kratami, ale i przeszukiwać jego rezydencję tak jakby był potworem.
Ryo nic już nie powiedział, wchodząc na posesję rezydencji, chcąc od razu zabrać się do pracy..
- Haru co tu się dzieje? - Odezwała się Suzue, która nas dostrzegła, gdy tylko zaczęliśmy przeszukiwać rezydencję.
- Cześć Suzue Daisuke został oskarżony o przetrzymywanie kobiet, gwałty i ich sprzedaż - Wytłumaczyłem, opowiadając jej, o wszystkim, czego sam się dowiedziałem.
- Co? Chyba w to nie wierzysz - Odezwała się, przerażona tym, co jej powiedziałem.
- Oczywiście, że nie. Dlatego to ja zajmuje się tą sprawą, aby nikt niczego u nie podrzucił - Wytłumaczyłem, cicho zamieniają z nią kilka zdań, nim wróciłem do pracy, musząc zrobić to, co do mnie należało, nim Ryo mimo swoich zapewnień zrobi coś, czego zrobić nie powinien.
Tak jak myślałem, nic nie znaleźliśmy w rezydencji, czego byłem pewien, przecież wiem, że on nie jest niczemu winien i nigdy w to nie uwierzę.
Wracając do koszar, zamieniłem kilka zdań z szefem, informując go, że rezydencja była czysta, prosząc, aby Daisuke mógł wyjść, proponując strażników, którzy będą stali przed jego rezydencją. Pilnując, aby na pewno nie próbował uciec, oczywiście ja doskonale wiedziałem, że nie chciałby uciec, bo nie jest winny, ale dla świętego spokoju zaproponowałem to, aby tylko szef się zgodził.
Mężczyzna po rozmowie z szefem straży królewskiej zgodził się, za co byłem mu naprawdę wdzięczny.
Z tak pozytywną informacją zszedłem do lochów, rozmawiając z Kamei o decyzji szefa, mogąc otworzyć drzwi krat.
- Chodź, zostaniesz odprowadzony przez Ryu i Kamei do rezydencji, szef zgodził się na twój areszt domowy pod warunkiem, że strażnicy będą pilnować czy nie opuszczasz rezydencji - Wytłumaczyłem, od razu dostrzegając ulgę na twarzy mojego panicza, który nie wyglądał w ten chwili najlepiej. - Kamei odprowadź go do rezydencji - Dodałem, gdy tylko opuściliśmy lochy. - Będę wieczorem, przy nich nic ci nie grozi - Szepnąłem do niego cicho, nim opuścił koszary, zerkając na mnie ostatni raz.
Mam nadzieję, że uda mi się go jak najszybciej oczyścić z winy, bo tylko on pozwoli mu żyć normalnie.
- Haru chodź, musimy przesłuchać kobietę oskarżającą Daisuke o przetrzymywanie - Zawołał mnie Ryo, no co od razu kiwnąłem twierdzącą głową, ruszając na przesłuchanie, chcąc zrobić wszystko, aby mój panicz jak najszybciej został oczyszczony z zarzutów.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz