Widząc mojego męża w nowym stroju trochę zaniemówiłem. No bo był nowy. Nigdy wcześniej go w nim nie widziałem. Ale kojarzyłem skądś ten strój. Czarna spódniczka, biały fartuszek, zakolanówki... Czy tak przypadkiem nie są poubierane pokojówki w zamku Alishy? No dobrze, może nie był to dokładnie taki sam strój, jaki miał mój Miki, bo tamte ich stroje były znacznie dłuższe, no i mniej odsłaniały. Ten, który miał na sobie aktualnie, znacznie bardziej mi się podobał. Odsłaniał jego cudowne nogi i piękne ramiona, które w tym momencie bardzo chciałem obdarzyć pocałunkami, wypieścić każdy najmniejszy kawałek jego skóry, nie pozostając miejsca, które nie byłoby przeze mnie wypieszczone.
– Wyglądasz przepięknie – przyznałem, dotykając jego włosów, które falami opadały na jego plecy. Przecudownie się to prezentowało wraz z tym uroczym strojem. – Ale nie przypominam sobie, byś wcześniej coś takiego dla mnie zakładał – dodałem, chwytając jego dłoń, by obrócić go wokół jego własnej osi. Chciałem go obejrzeć dokładniej, z każdej ze stron, by pochłonąć każdy najmniejszy szczegół jego cudownego wyglądu.
– Bo dopiero niedawno ją zakupiłem. Z myślą o tobie, oczywiście. Wiesz, że taki właśnie prezent chciałeś na swoje osiemnaste urodziny? – odpowiedział, czym mnie zaskoczył. O tym mi nie mówił... Z chyba. A może mówił? Już nie pamiętałem. W każdym razie, na ten moment o tym nie wiedziałem.
– Chciałem, byś mi się pokazał w stroju pokojówki? – dopytałem dla pewności, przyglądając się mu z uwagą i zaciekawieniem.
– Tak. Chyba powiedziałeś to w żarcie, ale ja wziąłem to bardzo do serca. Nie miałem za bardzo możliwości, by ją kupić, więc musiałem na chwilę pożyczyć... I też przez to, że była pożyczona, musiałem ją szybko zdjąć. Teraz jednak jestem cały twój, łącznie z tym strojem – odpowiedział, odwracając się w moją stronę z tym pięknym uśmiechem.
– Ta myśl bardziej mi się podoba – przyznałem, nachylając się nad nim, by go ucałować w usta namiętnie, kładąc dłonie na jego drobniutkich biodrach.
Skupiłem się całkowicie na moim przepięknym mężu, dbając o każdy najmniejszy centymetrów jego ciała. Nie pominąłem żadnego kawałeczka, a Miki w zamian odwdzięczał się pięknymi dźwiękami wydobywającymi się z jego gardła. Jak ja ich dawno nie słyszałem... Nie dość, że ostatnio rzadko się kochaliśmy, to jeżeli już dochodziło do czegoś intymnego, Miki musiał zachować ciszę. I to nie było to samo. Zdecydowanie bardziej niż na sobie skupiałem się na mężu, nie mogąc przecież pozwolić mu zbyt długo czekać na przyjemność. Troszkę przeciągnąłem ten finał, chcąc by było mu jak najlepiej. Zresztą, trochę lubiłem to robić, i obserwować, jak się niecierpliwi, jak jest na granicy i błaga mnie o więcej.
- Jesteś szczęśliwy? – dopytałem, kiedy po wszystkim położyliśmy się na łóżku, nie do końca przejmując się tym, że jesteśmy nadzy, a wokół nas panuje taki mały nieporządek. Teraz mogliśmy sobie na to pozwolić. Nikt nam zaraz do sypialni nie wejdzie, ani jutro, ani pojutrze...
- Nawet bardzo szczęśliwy – przyznał, podnosząc głowę tak, by móc na mnie spojrzeć. Rany, jakie te oczy były piękne, i ich kolor był cudowny, i tak ślicznie błyszczały... mógłbym się w nie wpatrywać już zawsze.
- Ale na pewno? Nie brakuje ci niczego? – dopytałem, gładząc go po plecach, tak po prostu chcąc mieć pewność, że mówi mi prawdę.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz