Nie byłem zadowolony z powodu tego, że Haru poszedł do pracy, no ale co miałem zrobić, pójść z nim? Wystawić się na pośmiewisko? On może uważać, że to mi pasuje, ale cała reszta na pewno nie będzie tak pozytywnie do mnie odnosić. Zjadłem śniadanie, wypiłem kawę i położyłem się do łóżka. Bo co innego miałem robić? Chciałem do Haru. Tak po prostu. Wtulić się w jego ciało. A zamiast tego musiałem wtulić się w poduszkę. Wcześniej tylko zmieniłem szlafrok na jego koszulę, trochę mając dosyć tego szlafroku. Chodziłem w nim cały wczorajszy dzień. Najwyższa pora na jakąś małą zmianę.
Chwilę się pokręciłem na łóżku, aż w końcu nie jakoś znalazłem wygodne miejsce i pozycję, która chyba taka trochę dziwna była, gdyby na mnie tak spojrzeć z trzeciej osoby. Kocie uszka, ogon i mruczenie to chyba nie wszystko, co pozostało mi z kota. I to mnie trochę martwi. A może nie powinno? Jutro będę już w dobrym stanie. W teorii. I oby ta teoria się sprawdziła.
Nie wiem, dokładnie o której się obudziłem, ale wiem, co mnie obudziło, a tak konkretniej, to kto i jak. Haru wrócił z pracy i oczywiście nie mógł się oprzeć pokusie, by podrapać mnie za uchem. Nawet zadowolony z takiej pobudki podniosłem się do siadu, przecierając jeszcze zaspane oczy, a Haru przez cały ten czas przyglądał mi się z uwagą i rozczuleniem.
– W końcu wróciłeś – odezwałem się zadowolony, przyglądając się jego twarzy, od razu zauważając rozciętą wargę. – Co się stało? – spytałem zaniepokojony, zbliżając się do niego, by móc delikatnie dotknąć jego ust opuszkami palców. Jak się tylko dowiem, kto mu to zrobił...
– To nic takiego, trzeba było uspokoić jednego takiego typa. Małe draśnięcie – odpowiedział, chwytając moją dłoń i całując jej wewnętrzną stronę. Od razu też poczułem zapach już dobrze mi znany, ale i też tak nie do końca przeze mnie lubiany. Ryo. No ale czego mogłem się spodziewać, w końcu znów jest jego partnerem w pracy. Obym jutro wrócił do siebie, bo nie zniosę długo tego wszystkiego.
– Jesteś pewien, że nie potrzebujesz się zobaczyć z medykiem? – spytałem, od razu oglądając całe jego ciało w poszukiwaniu jakichś innych oznak walki, ale wyglądało na to, że wszystko było z nim w porządku.
– Jestem pewien – przyznał, uśmiechając się do mnie uspokajająco.
– Świetnie, więc możemy iść się umyć. Śmierdzisz Hoshino – odpowiedziałem, odsuwając się od niego. Jeszcze ja za bardzo przesiąknę tym zapachem i to dopiero byłaby katastrofa.
– Czujesz takie zapachy? – zapytał zaskoczony.
– Tak. Pewnie jestem kotem bardziej niż podejrzewałem. Chodź, nie chcę zacząć nim śmierdzieć – pospieszyłem go, od razu kierując się do łazienki. Haru, oczywiście, zaraz podążył za mną, chociaż usłyszałem z jego strony ciche westchnięcie. Miło, że moje uszy to coś więcej niż tylko ładny wygląd.
Przygotowałem kąpiel, a kiedy wszystko już było gotowe, to bez wahania zdjąłem jego koszulę i wszedłem do balii.
– No dalej, pospiesz się i nie każ mi na siebie długo czekać. Już wystarczająco długo czekałem na ciebie tego dnia – odpowiedziałem, zerkając w jego stronę. Cieszę się, że Haru mnie podziwia, bo jestem piękny, ale zdecydowanie wolałbym poczuć jego dotyk na swojej skórze, a nie tylko wzrok.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz