czwartek, 18 stycznia 2024

Od Haru CD Daisuke

Oczywiście, że miałem zamiar go o wszystkim poinformować to przecież bardzo logiczne, z resztą, dlaczego miałbym mu nie powiedzieć?
- Oczywiście, wszystko ci potem powiem - Obiecałem, kierując się do biura szefa, delikatnie pukając w drzwi, wchodząc do środka, gdy tylko usłyszałem, głośne proszę.
- Dzień dobry - Odezwałem się, widząc dwóch mężczyzn siedzących przy stole i o czymś ze sobą rozmawiających.
- Cześć Haru siadaj, zaraz sobie porozmawiamy - Odezwał się jeden z mężczyzn, wskazując mi jeno z krzeseł stojących przy stole.
Kiwając delikatnie głową, zajmując jedno z wyznaczonych miejsc, czekając na rozpoczęcie rozmowy z mężczyznami.
- Chcieliśmy porozmawiać z tobą o zmianie stanowiska a dokładnie o zmianie pracy - Zaczął mężczyzna, który kiedyś był moim szefem.
- Tak, chcielibyśmy abyś wrócił do straży królewskiej, tu się marnujesz, a odkąd znów pracujesz w straży królewskiej z Ryo widać, że jest ci tam całkiem nieźle dlatego może to pora, aby tam wrócić - Przyznam, zaskoczyli mnie, mój panicz miał racje, oni chcą, abym wrócił do straży królewskiej tylko po co? To fakt ja naprawdę dobrze czuje się, gdy jestem w ciągłym ruchu, jednak tu jest mi dobrze, poza tym nie chce pracować z kimś innym, z moim paniczem pracuje mi się dobrze, a wiem, że jeśli wrócę do straży królewskiej, nie będę mógł już z nim pracować.
- Bardzo mi miło, że chcecie mnie tak docenić, ale ja wole pozostać tuta, nie bez przyczyny odszedłem, aby teraz wracać, wciąż nie używam broni, a więc może to być bardzo problematyczne - Wytłumaczyłem i mimo że mężczyźni próbowali mnie namówić na zmianę zdania, pozostanę tu, dopóki zdania nie zmienię, a zapewne go nie zmienię, dopóki mój panicz jest ze mną.
 Podziękowałem jeszcze raz mężczyzną, opuszczając gabinet, nie chcąc już rozmawiać o zmianie pracy, jasno dałem do zrozumienia, że pracy nie zmienię i nic ani nikt mojego zdania nie zmienię.
- Trochę to trwało - Powiedział mój panicz, który znajdował się w szatni, do której właśnie wszedłem.
- Wybacz, ale musiałem dać im jasno do zrozumienia, że nie chce wracać do straży królewskiej - Wytłumaczyłem, przebierając się w już czyste służbowe ubrania.
- A więc jednak starali się przekonać cię do pracy w straży królewskiej? - Zapytał, a w jego głosie dało się usłyszeć niepewność, która przyznam, lekko mnie zaskoczyła, skąd ta niepewność? Tego nawet troszeczkę nie rozumiem.
- Tak, ale się nie zgodziłem, nie chce pracować z nikim inny niż ty sam - Przyznałem, uśmiechając się łagodnie.- A jeszcze jedno, mamy już wszystkie dowody na Buntę, jutro będziemy musieli oprowadzić go do sądu, więc jeśli chcesz coś jeszcze mu powiedzieć lub o coś zapytać zrób to dziś, bo później może już nie być takiej możliwości - Wytłumaczyłem, przypominając sobie słowa szefa, który właśnie mi o tym powiedział, gdy wychodziłem z biura.
- A tak? W porządku - Kiwnął głową, przyglądając mi się z uwagą, myśląc o tym, co chyba mu powiedziałem.
- A i jeszcze szef prosił, abyś do niego zajrzał, dawno cię nie było i chyba musisz coś tam sobie podpisać - Znów zmieniłem temat, ponownie sobie przypominając i o tym, ja chyba naprawdę powinienem zastanowić się nad wszystkim po kolei, zanim otworze usta, aby coś powiedzieć.
Mój panicz westchnął ciężko, wstając z ławki, na której siedział, chyba naprawie nie chcąc tam pójść.
- No to idę, ogarnij się szybko, nim wrócę tu do ciebie - Odezwał się, wychodząc z szatni, pozostawiając mnie samego, aby mógł spokojnie się przebrać przed rozpoczęciem pracy.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz