czwartek, 18 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie za bardzo chciałem odwiedzać szefa, bo i po co ja tam byłem potrzebny? Miałem nadzieję, że nie będzie chciał, bym przekonywał Haru do zmiany pracy. Oczywiście w życiu bym się na to nie zgodził. Dobrze mi było z Haru. I Haru też przecież nie chciał zmieniać pracy, ale mam nadzieję, że to nie było z mojego powodu. Nie chciałbym, by Haru z mojego powodu się przed czymś powstrzymywał. Chciałbym, by przy mnie był, owszem, ale też jeżeli czegoś bardzo chciał, i czuł, że to go rozwija, no to niech to robi. Jak jakoś to przełknę. Zachwycony nie będę, owszem, ale nie będę miał wyjścia, jak tylko sobie z tym poradzić. 
Wpierw zapukałem do drzwi gabinetu, a kiedy usłyszałem ciche zaproszenie do środka, oczywiście wszedłem. Miałem także nadzieję, że szef powie mi, że będę mógł pracować wraz z gwardią i Haru. Co jak co, ale to ja zdobyłem dowody, dzięki którym mogą teraz pracować. Owszem, trochę wbrew poleceniu szefa, ale finalnie uważam, że to dobrze, że go wtedy nie posłuchałem i robiłem, co sam uważałem za słuszne. Co prawda, to mój partner je dostarczył, ale to wszystko dlatego, że ja nie byłem w stanie. Ale gdybym był, to bym przyniósł. 
- I to wszystko, co mam do podpisania? – spytałem spokojnie, patrząc na kilka dokumentów, głównie raporty z przesłuchań. Naprawdę ich nie podpisywałem? Byłem pewien, że podpisywałem wszystko na bieżąco... no nic, może po prostu za zmęczony byłem i coś mi umknęło. 
- Tak. I prawdopodobnie dzisiaj zajmiesz się szkoleniem Ryu – odparł, co mnie zaskoczyło. Jak to mam się zająć szkoleniem młodzika? Nie chcę tego robić. Czemu nie może tego robić ktoś inny? Chłopak mi nie przeszkadzał, ani nie irytował mnie tak bardzo, jak na przykład mojego Haru, ale mając taką sprawę, nie chcę się zajmować jakimś szczeniakiem. 
- Myślałem, że będę pomagał gwardii w rozbijaniu siatki – zacząłem spokojnie, jeszcze nie okazując swojego niezadowolenia. 
- No cóż... gdyby to ode mnie zależało, to bym ci na to pozwolił, jednak... – odpowiedział niepewnie, jakby się wahał, czy o czymś mi powiedzieć. 
- Jednak? – dopytałem, już taki troszkę zniecierpliwiony. Nie lubiłem, kiedy ktoś mnie trzymał w takiej niepewności. 
- Pojawiły się dowody świadczące o tym, że możesz być w to zamieszany. Znaleziono listy, które wysyłałeś do swoich wspólników, a także zgłosiła się kobieta, która twierdzi, że ją uprowadziłeś. Ryo i Haru zaraz będą cię w tej sprawie przesłuchiwać – powiedział w końcu, na co zamrugałem zaskoczony. Że co? Komuś musiałem mocno na odcisk nadepnąć. I teraz stwierdzić, kto to był konkretnie, no bo przecież wiele osób tutaj przeze mnie trafiło do więzienia. Zresztą, jakiekolwiek dowody by to nie były, nie mogą być aż tak obciążające i na pewno z łatwością sobie z nimi poradzę. Nawet szef w to nie wierzy, inaczej nie dałby mi o tym znać. 
Podziękowałem szefowi i opuściłem gabinet. I teraz już wiedziałem, skąd te spojrzenia. Pewne wszyscy już wiedzieli o tym, czego ja się właśnie sam dowiedziałem. I Haru też, sądząc po jego zszokowanym spojrzeniu. Ryo musiał mu o tym przed chwilą powiedzieć. Pewnie był strasznie dumny i zadowolony. Miałem nadzieję, że Haru także mi wierzył i nawet mu przez myśl nie przeszło.
- Chodźmy na to przesłuchanie i miejmy to za sobą – mruknąłem, podchodząc do nich. Oby tylko obeszło się bez zamykania mnie w celi na czas wyjaśnienia tej całej sprawy. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz