Jakie to było zabawne, niby mój panicz taki opanowany i cierpliwy na co dzień w tej chwili już lekko poddenerwowany tym co, mówię, a przecież sam zaczął. Oj ktoś tu jest okrutnie spragniony i to nie ja przynajmniej nie tym razem.
Nie chcąc go już drażnić, jeszcze bardziej nie odpowiedziałem, skupiając się na jego skórze, myśląc o tym, aby przypadkiem nie zostawić, mu na niej śni, śladu nie chcąc znów słuchać, że to go w oczy kuje, bo nie jest estetyczne, czasem chciałbym mieć e życiu takie problemy, jak on, przejmować się malinkami co to by były za problemy, gdy jest się biednym, ma się wiele problemów, ale na pewno nie takich błahych jak malinka na szyi.
Malunki pozwoliłem sobie robić w miejscach, gdzie nikt poza mną nie będzie mógł tego dostrzec.
Zadowolony dobrałem się do jego ciała, już samym dotykiem doprowadzając go do przyjemności, bo o to właśnie mi chodziło, aby doprowadzić go do nie porządku, samym dotykiem nim pozwolę sobie na swoje przyjemności.
Zadowolony mogłem zaopiekować się, że jest mu naprawdę dobrze, a przecież o to mi najbardziej chodziło, aby było mu dobrze, aby jego ciało dostało to, czego potrzebuje i nie prosiło o więcej z powodu niedosytu.
Zadowolony z naszych doznań położyłem się obok mojego złośnika, całując go, w czoło przytulając trochę mocniej do siebie.
- Kocham cię - Wyszeptałem, zamykając swoje oczy, zmęczony czując cienką linię między snem a światem żywym.
Nie wiem, czy mój panicz coś mi powiedział, czy nie gdy odpłynąłem dość szybko.
Rano obudziłem się bez pomocy mojego panicza, który jeszcze spał, no tak on może sobie na to pozwolić, gdy ja, no cóż, musiałem już wstać, ogarnąć się doprowadzając do porządku, nim cicho bez budzenia mojego panicza opuściłem, sypialnie musząc ruszyć do pracy, oczywiście po drodze zajrzałem do chłopaków, którzy już stali na straży pilnując, kto wchodzi i wychodzi z rezydencji, nie mogąc pozwolić aby Daisuke ją opuścił.
Akurat z tym na razie nic zrobić nie mogłem, krotka rozmowa z chłopakami i już po chwili mogłem, ruszyć w drogę do pracy gdzie starałem się zająć sprawą mojego panicza, najlepiej jak tylko potrafiłem, zamieniając kilka zdań z szefem, opowiadając, mu wszystko to, co zobaczyłem i jak Daisuke został wrobiony w te okropne czyny..
Niestety dowodów było, za mało, z czym się nie zgadzałem, dowodów było dużo, tylko oczywiście oni mieli na wszystko czas. Rany jacyś oni są irytujący aż mnie... nawet nie będę się wypowiadał w tym temacie.
Pracowałem, naprawdę bardzo dużo chcąc aby szybko wyszła prawda na jaw, niestety w pojedynkę nie byłem w stanie za wiele zrobić, na szczęście Ryo postanowił mi pomóc, stwierdzając, że z szacunku do mnie pomoże mi, a za to byłem mu wdzięczny, wyciągnięcie panicza z jego własnego więzienia nie było wcale aż takie proste, z powodu czego musiałem posiedzieć dłużej w pracy, nie wiedziałem, że aż tak długo mi to zajmie, ale gdy już się zorientowałem, że jest strasznie późno, a w pracy siedzę cały dzień i czy jest sens wracać do rezydencji? Niby nie dla tego już nawet o tym nie myślałem, mając jeszcze sporo na głowie, nim sprawa się wyjaśni.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz