Moje dzieci obudziły mnie późnym rankiem wyspane, głodne i chętne do zabawy, ciekawe również gdzie jest tatuś, chcąc się z nimi pobawić. Dlatego nie do końca były zadowolone, gdy dowiedziały się o jego nieobecności, no tak mamusia jest super, ale tatuś, no z nim to się bawiły świetnie a ja to niestety to nie to samo.
Musząc się z tym pogodzić, pomogli mi z jedzeniem a dokładnie to przygotowaniem jedzenia dla siebie. Oczywiście moje pociechy bardzo chciały naleśniki, a więc nie mogąc im niczego odmówić, zrobiłem naleśniki, które dzieci chętnie zjadły, zrobiłem im również gorącą czekoladę, która chętnie wypiły, zaciągając mnie do salonu, gdzie wspólnie zaczęliśmy się bawić w tak różnorakie zabawy, że aż sam nie wiedziałem, co się dzieje, raz bawiliśmy się w grę X, potem w grę Y a zmiana była tak szybko, że nie w stanie byłem nad ty nadążyć. Ja to chyba zdecydowanie wole się opiekować naszymi dziećmi, ale zabawy zostawię zdecydowanie mojemu mężowi. Mając dość różnorakich zabaw, zabrałem dzieci na dwór, gdzie mogły się pobawić, a ja mogłem odetchnąć, zabierając się za obiad, co chwilę zerkając na dzieci, przez okno nie chcąc, aby stała się im krzywda, co prawda nikt ich nie skrzywdzi, bo pies ich pilnuje, ale same przypadkiem mogą krzywdę sobie zrobić.
Cały dzień upłynął nam całkiem spokojnie trochę męcząco, ale spokojnie, bo jak tu się nie zmęczyć, gdy ma się w domu dwójkę dzieci, które naprawdę bardzo były agencyjne.
- Tata! - Krzyknęły dzieci, gdy mężczyzna wrócił do domu późnym już popołudniem lub wczesnym wieczorem od razu napotykając na drodze dwa szczęśliwe maluchy, które chciały się bawić, które chciały atencji, opowiadając tacie, co dziś robiły.
- Dajcie tacie wejść do domu, zaraz wszystko mu opowiecie - Uspokoiłem te nasze maluchy, które nie potrafiły nawet na chwile usiedzieć na miejscu.
Hana i Haru troszeczkę się na mnie za to obraziły, ale odpuściły, grzecznie idąc do salonu, gdzie bawiły się razem, wyczekując tatusia,
- Dzień dobry, jak się czujesz? Jak było w pracy? - Zapytałem, podchodząc do mojego ukochanego, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Dzień dobry owieczko, nie było aż tak źle - Przyznał, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Dzień dobry owieczko, nie było aż tak źle - Przyznał, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Cieszę się, chcesz może się czegoś napić? O jedzenie nie pytam, bo wiem, że i tak nie zjesz - Zaproponowałem, wiedząc, że nic innego zaproponować mu nie mogę.
- Nie dziękuję owieczko, niczego nie potrzebuję, za to ty chyba potrzebujesz odpoczynku, a przynajmniej tak wyglądasz - Po jego słowach uśmiechnąłem się łagodnie, kręcąc przy tym głową, ja potrzebuje odpoczynku? On przypadkiem nie mówi o sobie? Przecież ewidentnie widzę, że to on jest zmęczony, a nie ja, w końcu w moim harmonogramie nic się nie zmieniło a w jego, no cóż, wiele się zmieniło i wcale by mnie to nie zaskoczyło, gdyby powiedział mi, że mam racje, szkoda tylko, że on tego nie przyzna, lepiej wiedząc niż ja. I tak zazwyczaj lepiej się wie, jak się czuje, niż ktoś inny miałby wiedzieć, jednak on nawet jak wie i czuje, nikomu nie powie, robiąc wszystko co trzeba, nawet jeśli by miał z powodu tego paść.
- Nie jestem zmęczony, to nie ja pracowałem dziś tylko ty, a więc to ty musisz odpocząć nie ja - Odpowiedziałem spokojnie, kładąc dłoń na jego policzku.
<Pasterzyku C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz