poniedziałek, 15 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Mój ukochany i bardzo zmęczony mąż zasnął, pozwalając sobie na relaks, na który przecież zasługiwał, ostatnio zdecydowanie za bardzo przejmował się mną, tym jak fatalny bez emocji jestem, ale już niedługo, jeszcze tylko trochę, a przynajmniej taką miałem nadzieję.
Sorey zasnął w końcu snem głębokim, a ja wciąż nie mogąc spać, wstałem cicho z łóżka, nakrywając jego ciało kocem, nim wyszedłem z naszej sypialni, po co? Tego nie wiem, ale na pewno coś wymyślę, nie mogę w końcu cały dzień tylko leżeć, to zdecydowanie nie jest zdrowe dlatego, gdy tylko moi bliscy spali, mogłem zrobić coś, tylko nawet, teraz gdy byłem tu na dole, nie wiedziałem co ze sobą począć, w salonie było czysto, w kuchni było czysto, zwierzaki najedzony i nie do końca chętne do mojego towarzysza a wszystko to z powodu braku emocji, które utrudniały życie nie tylko mi, ale i każdemu, kto obok mnie się znajduje.
Zmęczony sobą samym zająłem miejsce na kanapie, biorąc do rąk książkę której nawet nie czytałem, wpatrując się w tekst, który się właśnie tam znajdował.
Nie mogąc wytrzymać, wstałem spokojnie, z kanapy podchodząc do drzwi, w tej chwili czując, że tego właśnie potrzebowałem, musiałem wyjść z domu, aby zaczerpnąć powietrza, czując okropny ból głowy, co się działo? Dlaczego tak źle się czułem? Nie wiedząc, co się dzieje, przymknąłem oczy, mając nadzieję, że zaraz mi to mnie, zamknę tylko na chwilę oczy i będzie lepiej..

- Miki? - Usłyszałem, czując mocniejsze szturchnięcie, wybudzając mnie ze snu. - Hej obudź się - Wymusił na mnie otworzenie oczu, mimo że jeszcze chwilę chciałem sobie pospać.
- Co się stało? - Zapytałem, przecierając dłonią oczy, rozciągając się leniwie.
Mój mąż położył dłonie na moich policzkach, bardzo uważnie mi się przyglądając, czym mnie zaskoczył, a mu, o co chodzi? Zmarszczyłem brwi, przyglądając mu się z uwagą w oczach, niczego nie rozumiejąc.
- A tobie, o co chodzi? - Dopytałem, niczego nie rozumiejąc, co ciekawe nie czułem pustki która również mnie zaskakiwała, czyżby coś się zmieniło?
- Twoje oczy znów są pełne emocji, co czujesz? - Dopytałem, uśmiechając się do mnie, jednocześnie głaszcząc po policzku.
- Co czuję? Czuję tak wiele emocji, że nie mogę zdecydować się na wybranie jednej z nich - Odpowiedziałem, odczuwając ulgę z powodu powrotu emocji. Wygląda na to, że Lailah, Edna i Zaveid oczyścili heliona który odebrał mi to, co okazało się dla mnie i dla moich bliskich tak ważne.
- Udało im się - Pełen radości Sorey przytulił mnie do siebie, całując w czoło. - Chodź, dzieci na pewno się ucieszą - Pociągnął mnie za sobą do domu, do dzieci, które naprawdę się ucieszyły z mojego powrotu do zdrowia, nie chcą opuścić mnie na krok nawet wieczorem, gdy już miały iść spać, chciały, abym im czytał do snu, co uczyniłem z wielką przyjemnością, ciesząc się z powrotu do zdrowia.
Zmęczony, ale szczęśliwy zszedłem do kuchni, aby móc wtulić się w ciało męża.
- Muszę jutro im podziękować za to, co dla mnie zrobili, gdyby nie oni nie wiem jakbyście ze mną wytrzymali - Odezwałem się z łagodnym uśmiechem, wtulony w jego ciało trochę może, przeszkadzając mu, w myciu naczyń, no cóż, to nie jest tak ważne, jak ja prawda? A więc powinien skupić się na mnie, naczynia mogą sobie jeszcze poczekać.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz