wtorek, 16 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Czy byłem jakoś bardzo zmęczony? Nie, to znaczy tak i nie, bo trochę tak leżałem sobie i spałem prawie przez cały ten czas, gdy brakowało mi emocji, dlatego teraz chciałem nadrobić czas z mężem, za którym naprawdę się stęskniłem, bo tak był przy mnie przez cały ten czas, ale mimo to był mi obcy, a raczej to ja byłem bardzo obcy mu, nie pamiętał mnie takiego zimnego i bezemocjonalnego a tego potrzebował, potrzebował moich emocji, bez których mnie nie rozumiał, mimo że kiedyś takiego mnie znał, jednak kiedyś był zupełnie inny ja byłe inny i chyba wszystko było zupełnie inne kiedyś niż dziś.
- Jestem uparty, ale jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało - Odparłem, uśmiechając się przy ty uroczo do męża, który zerknął na mnie, wracając do mycia naczyń.
- Nie jest to coś, co mogłoby mnie w tobie bardzo denerwować, chociaż przyznam, miło by było, gdybyś mnie częściej słuchał, wtedy myślę, że nasze życie byłoby dużo prostsze - Odparł, nie ukazując żadnych emocji, to znaczy ukazał lekkie niezadowolenie, ale czy aż tak bardzo mnie ono martwiło? No myślę, że nie, mu szybko przejdzie, a ja chce nareszcie zrobić coś więcej niż tylko leżeć w łóżku, a to naprawdę jest drażniące, byłem do niczego przez te kilka dni a dokładnie dwa dni, chociaż podejrzewam, że dla mojego męża i dzieci to była wieczność, wieczność, która i mi zaczęła doskwierać. Jeszcze nigdy nie czułem się aż tak źle z powodu utraty emocji.
- Nasze życie jest proste, tylko ty czasem uważasz inaczej, mając ochotę niepotrzebnie wszystko komplikować - Stwierdziłem, zabierając od niego ostatni tyleż, który szybko przetarłem.
Sorey zdziwiony spojrzał na mnie, przecierając porządnie dłonie w ręcznik.
- Ja? No chyba nie mówisz o mnie a o sobie - Mruknął, odkładając ścierkę na bok.
- Ja? Kotku, myślę sobie, że oboje jesteśmy po takich samych pieniądzach, nie słuchamy się w najważniejszych sytuacjach, w których powinniśmy nawzajem się słuchać - Wyjaśniłem, uśmiechając się do niego ciepło, podchodząc do niego, aby złączyć nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Może i masz rację - Zgodził się, chwytając moją dłoń, aby ucałować jej wierzch. - Chodźmy, położymy się już spać - Dodał, ciągnąc mnie za sobą do sypialni, gdzie wspólnie położyliśmy się do łóżka, przytulając do siebie, pozwalając sobie na relaks, którego oboje potrzebowaliśmy..

Rano, gdy słońce leniwie wspięło się na niebo, wybudzając mnie ze snu, rozciągnąłem się leniwie, zerkając na drugi bok łóżka, gdzie mąż mój wciąż leżał, bawiąc się moimi rozpuszczonymi włosami, które jak zawsze rozsypały się po całym łóżku.
- Dzień dobry - Odezwałem się zadowolony, przytulając się do ciała ukochanego łóżka.
- Dzień dobry owieczko - Przywitał się ze mną, całując mnie w czubek czoła. - Jak się czujesz? - Dopytał, kładąc dłoń na mojej głowie, aby delikatnie ją pogłaskać.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze - Przyznałem, uśmiechnięty nie mając ochoty wstać z łóżka, jak dobrze, że dzieci jeszcze spały, dzięki czemu mamy czas dla siebie oczywiście tylko na rozmowy, ale to i tak zawsze nam wystarcza. - A jak czujesz się ty? Wyglądasz znacznie lepiej dlatego mam nadzieje, że i czujesz się znacznie lepiej - Dodałem, wpatrując się w jego twarz z uwagą w swoich lawendowych oczach.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz