piątek, 19 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie byłem zachwycony z tego powodu i coraz mniejsze szanse widziałem na to, że wrócę dzisiaj do domu. Nie wiem, kto podrabiał te listy, ale poszło mu całkiem nieźle, pokusił się nawet o zdobycie mojej pieczęci, albo jej idealne podrobienie. Jeżeli jest to prawdziwe, ktoś ze służących musiał podkraść mój sygnet, innej możliwości tutaj nie dostrzegam. Jeżeli znajdą u mnie w domu jakieś rzeczy, których znalezienie tam było niemożliwe, to tylko utwierdzi mnie to w przekonaniu, że ktoś z mojego personelu działa przeciwko mnie. To jest trop, który warto mieć na uwadze. Podobnie jak ta kobieta, którą niby to uprowadziłem. Kłamie, tylko robi to za pieniądze, ze strachu, czy może została zmanipulowana? Haru powinien ją przesłuchać. Pewnie w tym momencie pójdą to zrobić... tylko po co tam Hoshino? Wszystko psuje. Już jest do mnie uprzedzony, i pewnie gdyby nie Haru, zamknąłby mnie w lochach od razu po przesłuchaniu. Zamiast tego zrobi to któryś z jego kolegów, i to nawet dobrze. Nie chciałbym mu dawać tej satysfakcji. Za to z chęcią zobaczę jego minę, kiedy oczywiście wyjdzie, że to wszystko kłamstwa. 
– Szef mówił, że powinniśmy działać w koszarach, bo w każdej chwili może... no wiesz – zaczął zakłopotany chłopak, kiedy do niego podszedłem. No oczywiście, by mnie na patrol nie puścili, bo przecież mógłbym uciec. Ucieczka to chyba najgorsze, co mógłbym zrobić, bo uciekają tylko winni. 
– Domyślam się – mruknąłem, cicho wzdychając. – Wolisz raporty czy trening? – zapytałem, będąc w stanie zaoferować mu tylko te dwie rzeczy. 
– Trening, raportów nauczył mnie już Haru – odparł, a ja kiwnąłem głową i zacząłem iść w kierunku sal treningowych. Nie wiem, czy zdążę go czegokolwiek nauczyć, no ale się zobaczy. 
Tak jak podejrzewałem, dużo czasu nie zajęło, aby ktoś z gwardii po mnie przyszedł. Po może półgodzinie w progu zjawił się wysoki, postawny mężczyzna, mówiąc, że ze względu na toczące się w moim przypadku śledztwo musi mnie zamknąć, i absolutnie nie wydawał się miły. Za to miły wydawał się Ryu, który chciał stanąć w mojej obronie tłumacząc, że nie ma takiego prawa, bo nic mi nie zostało udowodnione, ale go szybko powstrzymałem. Nie chciałem, by miał problemy. I tak dobrze wiedzieć, że straż stoi ewidentnie po mojej stronie. Jednak moje poświęcenie dla tej organizacji coś dla nich znaczy.
Nie chcąc kłopotów, dałem się skuć j poszedłem za mężczyzną. Zaprowadził mnie na dół, do lochów, a tuż przed zamknięciem celi bez ostrzeżenia mocno przyłożył mi w twarz. Poczułem nieprzyjemny, wręcz palący ból w okolicach ust i smak krwi na języku. Spojrzałem na niego wściekle spode łba, zapamiętując każdy najmniejszy detal jego twarzy. Niech się cieszy tą posadą, bo kiedy stąd wyjdę dopilnuję, by wszystko stracił. 
Myślałem, że to będzie wszystko, że może uderzy mnie jeszcze raz i zostawi mnie tu samego, ale ten bez ostrzeżenia popchnął mnie na ścianę, chwytając za moje i tak skute ręce podnosząc je do góry, ponad moją głowę. Od razu spiąłem wszystkie mięśnie, gotów do samoobrony. Wcześniej postanowiłem nikomu nie oddawać, bo to pogorszyłoby moją sytuację, ale na naruszenie mojej przestrzeni i intymności nie pozwolę. 
– Chyba najwyższa pora, by ktoś ci pokazał, jak to jest być więzionym i gwałconym, jak to robiłeś tym wszystkim kobietom – syknął mi do ucha, kładąc dłoń na zamku moich spodni, a ja nie wytrzymałem i najlepiej jak tylko mogłem uderzyłem go z kolana w miejsce dosyć czułe, przez co mnie puścił i zwinął się z bólu. Zacząłem już intensywnie myśleć nad moim kolejnym krokiem i rozważać wybiegnięcie z celi, ale ktoś odciągnął gwardzistę ode mnie. Haru. Mój Boże, jak ja dawno nie odczułem takiej ulgi na jego widok, jak teraz. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz