niedziela, 14 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Gdybym tylko potrafił, naprawdę martwiłbym się o mojego męża, wyglądał okropnie i ewidentnie było widać, że potrzebuje snu, a więc czemu się przed tym aż tak wzbrania? Tego naprawdę nie pojmowałem.
- Co robią dzieci? - Podpytałem, aby zrozumieć jego słowa, bo jeśli się bawią to jasne, że trzeba na nie zerkać, jednak było za cicho, jak na to dlatego uważałem, że śpią, a jeśli śpią to i on może na chwile zasnąć oczy prawda? Bo niby w czym miałby problem i dlaczego nie mógłby zasnąć? Ja chyba tego nie rozumiem.
- Dzieci śpią - Odpowiedział, uświadamiając mnie w ty, że i on sam może spokojnie zasnąć, a więc w czym tkwi problem?- W takim razie i ty możesz uciąć sobie krótką drzemkę - Zauważyłem, wciąż nie pojmując, dlaczego się tak przed tym wzbrania. 
- W takim razie, dlaczego i ty nie pójdziesz spać? - Dopytałem, unosząc jedną brew ku górze, nie byłem pewien czy wyglądało to tak, jak wyglądać powinno, ale starałem się najlepiej, jak potrafiłem i miałem szczerą nadzieję, chociaż nie, nadziei też nie czułem..
- Ja? Przecież mówiłem ci, że muszę was pilnować - Powtórzył, trochę tak jakbym tego nie zrozumiał, ale rozumiałem, doskonale rozumiałem to, co mi powiedział, a mimo to nie potrafiłem pojąć, po co on to robi, skoro dzieci śpią, a ja nie sprawiam mu problemów to dlaczego on nie może odpocząć? Ja chyba naprawdę nie rozumiem, o co mu chodzi.
- Nas? Dzieci śpią, a ja nie planuje zrobić nic, co wywołałoby twój niepokój - Wytłumaczyłem, podnosząc się do siadu, kładąc dłoń na jego ramieniu, nie pojmując, po co się tak krzywdzi, czy to miało sens? Ja nie widziałem tego sensu, ale on, on jest na tyle szalony, że dla niego może mieć to sens, czego chyba nigdy nie pojmę.
- No niby tak, ale wiesz lepiej mieć na wszystko oko - Wyjaśnił, czym chyba mnie zaskoczył, ale chyb a bo tego też nie byłem pewien do końca.
- Myślę, że zmęczony i tak nie będziesz miał oka na wszystko, dlatego odpocznij, a ja popilnuję wszystko i w razie czego cię obudzę - Obiecałem, przyglądając mu się z uwagą, której i tak nie był w stanie dostrzec, no cóż, chyba już się do tego przyzwyczaiłem, nie mając za bardzo innego wyjścia.
- Nic mi nie będzie - Uparł się, a ja widząc, że jest uparty, jak osioł popchnąłem go na łóżko, kładąc się na jego klatce piersiowej, nie pozwalając mu wstać z łóżka. Wiedząc, że jeśli się podniosę, on zrobi to samo, może i nie mam emocji, ale myśleć jeszcze potrafię i wiem, że muszę się nim zająć, aby mu nie odbiło.
- Miki - Burknął ale ja się tym nie przejąłem, co jak co ale ja o niego zadbam czy mu się to podoba, czy też się nie podoba. W tej chwili jego opinia interesuje mnie najmniej i raczej jest tego świadom po tylu latach przy moim boku.
- Bądź cicho i śpij - Odparłem, nie przejmując się jego fochami, skoro zachowuje się jak dziecko to i jak dziecko będzie traktowany, bo chyba właśnie tego mi potrzeba. Widzę, że jesteś zmęczony, straciłem emocje, a nie wzrok.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz