Zatrzymałem się w pokoju z fortepianem, wpadając na genialny pomysł, bo tak sobie myślę, że skoro on umie grać na fortepianie, to ja bardzo chętnie to usłyszę, nigdy nie pogardzę dobrą muzyką a pianino i fortepian wydaje naprawdę piękne dźwięki, które mógłbym słuchać przez cały czas.
- Poczekaj, a może zagrasz dla mnie na fortepianie - Poprosiłem, robiąc ładną minę, mając nadzieje, że się zgodzi na, chociaż krótką grę na fortepianie.
Mój panicz trochę zaskoczony spojrzał na mnie, chyba nie spodziewając się takich słów, wypowiedzianych z moich ust, no cóż, ja też potrafię zaskakiwać ni zawsze pozytywnie, ale się staram, aby tak było, jak najczęściej się tylko da.
- Ty tak poważnie? - Dopytał, unosząc przy ty jedną brew, no co? To, że jestem głupi, nie oznacza, że nie znam się na dobrej muzyce, a klasyczny dźwięk fortepianu jest naprawdę cudowny.
- Tak, a co nie chcesz? No, jeśli tak ci to nie odpowiada, nie chce cię do niczego zmuszać - Zapewniłem, nie chcąc, aby poczuł się do czegoś zmuszony, w końcu nie o to mi chodzi, ja chce tylko posłuchać jak gra nic poza tym bez przymusu.
Daisuke westchnął, ale koniec końców zgodził się, zasiadając przy fortepianie, zaczynając grać, a dźwięk ten był tak piękny, jak kiedyś go zapamiętałem, on naprawdę ma wielki talent i tak wie, że tego da się nauczyć, jednak nie każdy jest w stanie to uczynić i tego akurat jestem pewien jak niczego innego, bo ja sam nie umiałem grać i raczej się tego nie nauczę już i tak za stary na to jestem i nie nauka mi w głowie.
Zadowolony przysłuchiwałem się jego graniu, nie chcą, aby przestawał, szkoda tylko, że to, co piękne kiedyś musi się zakończyć.
- Już? - Zapytałem niezadowolony, chcąc, aby trwało to jeszcze dłużej, a przynajmniej tak długo, jak tylko długo się dało.
- Wszystko, co piękne kiedyś się kończy, no już wstawaj, idziemy do sypialni, pora na obiad - Odezwał się, gestem ręki pospieszając mnie, no i co ja z nim mam? Ja nie chce jeść obiadu, śniadanie mi wystarczy, w końcu nie robię nic poza zwiedzaniem rezydencji nie zgłodnieje z tego powodu prawda? No właśnie, zdecydowanie za bardzo się o mnie martwi.
- Ależ ja nie chce jeść, nie jestem głodny - Powiedziałem mu to, co przed chwilą pomyślałem, zdając sobie sprawę z tego, że wypadałoby mówić takie rzeczy na głos, bo on, a przynajmniej tak mi się wydaje, w myślach nie czyta, a to akurat dobrze nie chciałbym, aby tak było, lubię mieć swoje myśli dla siebie tak, aby nikt nie miał do nich dostępu.
- Masz jeść i nie ma odmowy - Mruknął, a ja już wiedziałem, że nie wygram, nawet jeśli bardzo bym tego chciał. No cóż, nie powinienem być zaskoczony, przecież dobrze wiedziałem, z kim chce być, prawda?
- I nie mogę odmówić? - Dopytałem tak dla pewności, aby się upewnić, że nie mogę zmienić zdania.
- Nie - Odpowiedział, na co westchnąłem cicho, no cóż, skoro tak musi być, niech już mu będzie.
- No dobre, już dobra zjem to - Zgodziłem się, idąc za nim do jego sypialni, rozglądając się ostatni raz po tych miejscach, które widzę tu pierwszy raz. - Ale wiesz, co zauważyłem, niby jest tu tak wiele rzeczy do robienia, ale gdy przychodzi, co do czego to trochę nudno jest, gdy każdy coś za ciebie robi - Zauważyłem, chyba nie za bardzo do tego przyzwyczajony.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz