piątek, 19 stycznia 2024

Od Haru CD Daisuke

Jak dobrze, że Ryu do mnie przyszedł, informując o tym, co się stało, pozwoliło mi to zareagować i ujrzeć coś, czego ujrzeć nigdy nie chciałem.
- Puść mnie Haru, jak ja go zaraz dorwe - Szarpnął się, chcąc zbliżyć do mojego panicza.
- Zamknij się - Warknąłem podirytowany. - I wynoś się stąd, zanim i ode mnie oderwiesz - Dodałem, popychając go w stronę wyjścia z lochów, mając wielką ochotę przywalić mu w pysk, jednak nie w tej chwili, jeszcze przyjdzie okazja, aby porachować mu kości za to, co zrobił Daisuke, mężczyzna postanowił jednak nie odpuścić no i za to dostał w twarz, dopiero wtedy rozumiejąc, co do niego mówię.
- Co za gnojek - Syknąłem, podchodząc do panicza, wyciągając klucze, aby uwolnić mu dłonie od łańcuchów, przyglądając się uważnie jego twarzy. - Boli bardzo? - Dopytałem, wyciągając z kieszeni chustkę, aby otrzeć mu twarz z krwi, która się na niej znajdowała.
- Nie jest aż tak źle - Odpowiedział, mimo że nie do końca brzmiał tak pozytywnie, jakby tego chciał, a to akurat było jasne, nikt nie chce trafić za kraty, tym bardziej, gdy jest się niewinnym.
- Ryo chce iść do twojej rezydencji, pójdę z nim, aby upewnić się, że nic nie podrzuci, spróbuję też dowiedzieć się, kto podrabia twoje pismo. Udając, że to właśnie ty wypisujesz te głupoty, niestety nie mogę wyciągnąć się z więzienia. Jedyne co mogę zrobić dla ciebie to zostawić cię w oddzielnym więzieniu i poprosić jednego z naszych strażników, aby cię pilnowali, oni w porównaniu do tych kretynów ze straży królewskiej nie wpadną na tak genialny pomysł, jak ten tam - Wyjaśniłem, bardzo, ale to bardzo chcąc mu pomóc, jednak nie będąc w stanie zrobić nic więcej, nie mogłem kłócić się z każdym ze straży królewskiej, aby trzymali się od niego z daleka, nie mogłem też inaczej zadecydować, ponieważ nie ja tu rządziłem. Mogłem jedynie zrobić wszystko, aby mu pomóc wydostać się z więzienia, przeszukam jego rezydencję, po przyglądam się uważnie służącym, no i porozmawiam z Suzue, prosząc, aby mi pomogła z wyciągnięciem panicza z więzienia.
- Musisz porozmawiać z kobietą, która twierdzi, że to ja ją skrzywdziłem - Powiedział, rozmasowując nadgarstki, które zapewne bolały go od ciężkich łańcuchów.
- Porozmawiam, zrobię to jeszcze dziś - Obiecałem, kładąc dłonie na jego policzkach, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. - A teraz przepraszam, ale muszę cię zamknąć - Dodałem, czując się z tym naprawdę źle. Nie chciałem być tym który go zamknie, ale nie chciałem, aby ktokolwiek go skrzywdził, dlatego, jeśli to miało go uchronić od krzywdy, która by mu się przytrafiła, muszę to uczynić, chroniąc go od innych popieprzonych strażników.
- Nie mam ci tego za złe - Przyznał, a mimo to naprawdę czułem się okropnie, ciężko mi było zamknąć go za kratami, a jeszcze ciężej było patrzeć na niego. Gdy właśnie tam był, on tak bardzo na to nie zasługiwał, musiałem go stamtąd wyciągnąć i to musiałem zrobić to jak najszybciej, udowodnię wszystkim, że nie ma w nim żadnej winy i muszę zrobić to jak najszybciej, nim Ryo zacznie gadać. A mnie odsunął od tej pracy.
- Zrobię wszystko, abyś jak najszybciej stąd wyszedł - Obiecałem, nim ostatni raz na niego spojrzałem, chowając klucze do kieszeni, tak aby nikt nie mógł się do niego dostać, nie chcąc, aby ktokolwiek się do niego zbliżał, gdy mnie nie będzie, musząc jak najszybciej opuścić lochy, aby wziąć się do pracy.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz