sobota, 20 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Nie wypiłem znów aż tak dużo, dlatego ze spokojem zszedłem z krzesła, spokojnie idąc za męże który już wszystko przygotował, co dało się spokojnie dostrzec, a nawet poczuć wchodząc do łazienki, było tu bardzo przytulnie, Sorey zadbał o wszystko, a za to byłem mu naprawdę wdzięczny, mój kochany on zawsze najlepiej wie jak mnie uszczęśliwić.
Mężczyzna postawił lampki wraz z winem blisko wanny, po czym podszedł do nie z uśmiechem na twarzy.
- Pozwól, że cię dziś obsłużę i zdejmę twe ubrania - Jego zachowanie bardzo mnie rozbawiło, mój kochany i jak on może twierdzić, że nie jest dla nas wystarczający? Że nie jest dla mnie zbyt dobry? Jest idealny, a ja zdania nie zmienię.
- Ależ nie ma najmniejszego problemu - Zgodziłe się tylko czekając, aż pozbędzie się moich ubrań, co czynił naprawdę powoli, obserwując moje ciało, naprawdę uważnie trochę tak jakby widział mnie pierwszy raz, a przecież tak nie było, co prawda odkąd mamy dzieci nie mamy okazji kochać się zbyt często ani spać nago, na co mogliśmy sobie pozwolić, będąc we dwoje, jednak tego już nie zmienimy, chcieliśmy dzieci i teraz trzeba o nie zadbać przynajmniej dopóki same nie zdecydują, co dalej chcą robić w swoim życiu, z kim i gdzie.
Sorey po dokładnym przyjrzeniu się mojemu ciału puścił mnie do bali, abym teraz grzecznie na niego poczekał.
Mój mąż nie chcąc, abym zbyt długo czekał, zdjął szybko swoje ubrania, niezbyt długo dając mi szanse nacieszyć się jego cudownym widokiem, nim wszedł do bali, a piana zakryła wszystko to, co zobaczyć chciałem.
Kąpiel wraz z winem i towarzystwem mojego ukochanego faceta była tym, czego naprawdę potrzebowałem, wystarczy mi jego bliskość, dotyk i cudowny zapach, aby poczuć się znów dobrze.
Po kąpieli wytarł porządnie moje ciało i rozpuszczone włosy zabierając mi koszule, którą chciałem założyć.
- Wiesz, bardzo chętnie zobaczyłbym cię w jakieś sukience, no cóż, tego się akurat spodziewałem, mając nawet przygotowane coś nowego. Pewnego dnia przechadzając się po targu całkiem sam, znalazłem strój pokojówki, który wyglądał identycznie jak ten który kiedyś na osiemnaste urodziny mojego przyjaciela założyłem na siebie. Zakupiłem ją, wiedząc, że mogę pozwolić sobie na taki wydatek, poza tym czasem dobrze jest zaskoczyć swojego partnera czymś nowym.
Z łagodnym uśmiechem kiwnąłem głową.
- Zawołam cię, gdy będę już gotowy - Wyznałem, muskając jego usta, nim wyszedłem z łazienki, od razu wchodząc do sypialni, gdzie pod łóżkiem ładnie zapakowana w kartoniku leżał strój, który od razu założyłem na swoje ciało, przeglądając się w lustrze, aby wszystko było tak, jak być powinno, poprawiając włosy, które ewidentnie nie chciały ze mną współpracować.
Usatysfakcjonowany tym, co widzę, usłyszałem ciche pukanie do drzwi dające mi znać, że to już czas.
- Mogę już wejść? - Zapytał stojący po drugiej stronie Sorey.
- Tak, zapraszam do środka - Zgodziłem się, odwracając w jego stronę z łagodnym uśmiechem na ustach przyzwyczajony do tych sukienek, mój mąż miał do tego słabość, z czym nie walczę, chcąc po prostu go uszczęśliwić. 
Sorey po otwarciu drzwi zatrzymał się z widoczny zdumieniem na swojej buzi.
- Czy wyglądam tak, jakbyś sobie tego życzył? - Zapytałem, podchodząc do niego, aby mógł dotknąć i lepiej mi się przyjrzeć.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz